Kontrowersyjna rozmowa Jacka Karnowskiego z Jarosławem Gowinem dotyczyła m.in. "ideologizacji uniwersytetów". Dziennikarz "Sieci" chciał dowiedzieć się, co minister zamierza z tym problem zrobić. Jako przykład niepokojącego zjawiska wskazał to, że Uniwersytet Opolski oferuje kierunek gender studies. Odpowiedź Gowina okazała się chyba pod wieloma względami rozczarowująca.
Minister stwierdził, że "w Polsce, i niemal na całym Zachodzie środowiska akademickie w większości mają poglądy lewicowo-liberalne" oraz, że administracyjna walka z tym zjawiskiem jest niezgodna z "głęboko zakorzenionym genem wolności", który ma mieć polska prawica. "Moim zdaniem należy wejść ze środowiskami opiniotwórczymi w dialog i spróbować przekonać choć część do naszych propozycji" - stwierdził Gowin i dodał, że jest "kategorycznie przeciwny jakiemukolwiek ograniczaniu autonomii uczelni".
Stanowisko to minister nauki przedstawił również obrazowo.
Położę się Rejtanem, jeżeli ktoś będzie próbował ograniczać wolność słowa zwolennikom ideologii gender. Jeżeli są tacy na uczelniach, mają prawo podejmować projekty badawcze, prowadzić zajęcia w tym zakresie. Ale jednocześnie moim obowiązkiem jest stworzenie takich rozwiązań, które zagwarantują pełny pluralizm poglądów i pełną wolność słowa
- zadeklarował Gowin. Minister dodał, że "przesuwanie się na lewo i skłonność do ideologizacji nauki są wyraźnie widoczne w części środowisk humanistycznych", ale nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. Podkreślił również, że jego zdaniem, na uczelniach nie ma fali szykan wobec naukowców prezentujących poglądy prawicowe.
Jakby tego było mało, szef Porozumienia stwierdził, że "nie narzeka na współpracę ze środowiskiem akademickim" oraz, że "część wybitnych naukowców" o poglądach "niekoniecznie prawicowych" popiera jego reformy.
Choć Gowin udzielił wywiadu "Sieci" 28 października, media dopiero teraz zareagowały na wypowiedź wicepremiera. "Wicepremier Jarosław Gowin staje w obronie zwolenników ideologii gender" - ogłosił portal "Polonia Christiana". "Do Rzeczy" podało w niedzielę informację o "zaskakującej deklaracji Gowina", a "wPolityce.pl" stwierdza, że minister nie dostrzega, jak realizowany jest "plan zgenderyzowania nauki".
Użytkownicy Twittera również zachowali ideologiczną czujność. Wśród morza komentarzy o piątej kolumnie, Sorosie, LGBT, zboczonej ideologii i zarobkach ministra wyróżnia się wypowiedź świeżo upieczonego posła Konfederacji Krzysztofa Bosaka.
"Ciekawy wątek z wypowiedziami Jarosława Gowina z jednego z ostatnich wywiadów, pokazujących, że jest on przede wszystkim liberałem („etos społeczeństwa demokratycznego”) a nie konserwatystą (sprzeciw wobec jakichkolwiek ograniczeń rozwoju społecznego destrukcyjnych ideologii)" - stwierdził Bosak i dodał, że "minister 'prawicowego' rządu występujący jako de facto strażnik status quo polegającego na dominacji nurtów poprawnych politycznie na uniwersytetach jest nam niepotrzebny".
W alarmistyczne tony bije również związany z tzw. "wolnościową prawicą" publicysta Tomasz Sommer. "Dotąd myślałem, że postępujące zlewaczenie uczelni to efekt safandulstwa, miękkiego serca czy lenistwa min. Gowina. Jednak jest dużo gorzej. Z jego wypowiedzi wynika, że ten człowiek taki stan rzeczy wspiera i chce blokować jakiekolwiek zmiany. Wstyd i żenada" - napisał dziennikarz na Twitterze.
Tymczasem politycy PiS nabrali wody w usta. Jarosław Sellin pytany w Radiu Zet o komentarz unikał bezpośredniej odpowiedzi. "Wstydem dla polskich uczelni państwowych jest to, że nie zauważają potrzeby studiowania dorobku intelektualnego, naukowego Karola Wojtyły, czyli Jana Pawła II – dotyka on nie tylko kwestii teologicznych, ale też filozoficznych, antropologicznych, geopolitycznych" - stwierdził poseł.