Witold Waszczykowski udzielił wywiadu w programie "Gość Radia ZET". Powiedział, że wizyta Donalda Trumpa w Polsce powinna zostać zorganizowana w terminie, który uwzględniałby kampanię wyborczą przed wyborami prezydenckimi 2020.
- Myślę, że to trzeba w tej chwili poważnie ustalić pod kątem być może właśnie kampanii wyborczej, bo przecież nie można ukrywać, że w kampanii wyborczej również wykorzystuje się od lat… Była przed laty taka tradycja, że w kampanii wyborczej nie realizowano takich wydarzeń, ale to już zostało dawno, z 20 lat temu zarzucone, ten obyczaj został zarzucony i w tej chwili właśnie często w kampaniach wyborczych organizuje się takie spotkanie - powiedział europoseł PiS.
Dopytywany stwierdził, że 3 maja 2020 roku mógłby być dobrym dniem na wizytę prezydenta USA Donalda Trumpa w Polsce.
- Ja przypomnę, że w 2011 r. zorganizowano w Polsce szczyt Partnerstwa Wschodniego z udziałem pani Merkel – we wrześniu trwała wtedy kampania wyborcza – praktycznie na kilka godzin tylko, żeby pani Merkel się pokazała w Warszawie i namaściła Donalda Tuska - powiedział Witold Waszczykowski.
>>> Małgorzata Kidawa-Błońska kandydatką na prezydenta Polski? Mówi, że ma pomysł na to, jak pokonać Andrzeja Dudę.
Ponadto europoseł PiS stwierdził, że obóz rządzący stawia sobie cel wygranie wiosennych wyborów prezydenckich już w pierwszej turze.
- Celem jest pierwsza tura. Mamy kandydata świetnie zorientowanego w polityce (Andrzej Duda - red.), tej, którą prezydent uprawia, odpowiada za problem bezpieczeństwa, politykę międzynarodową, obronności, jest bardzo znany, popularny w kraju, ma dobre kontakty zagraniczne. Uważam, że to są wszystko instrumenty, które powinny pozwolić wygrać to w pierwszej turze - powiedział Waszczykowski.
Gospodarz programu "Gość Radia ZET" zapytał polityka o to, czy jego zdaniem Donald Tusk wróci do polskiej polityki. Witold Waszczykowski powiedział wówczas, że były premier ma zostać szefem Europejskiej Partii Ludowej i jego zdaniem nie wróci do Polski.
- Nie jest to wielkie prestiżowe stanowisko, ale pozwalałoby mu to funkcjonować w polityce europejskiej. Gdzieś na zapleczu raczej, bo przecież kto pamięta, kto tam był w poprzednich latach szefem EPL - powiedział były minister spraw zagranicznych.
Zapytany o to, czy Donald Tusk chce mierzyć wyżej, europoseł PiS odpowiedział:
- Ja myślę, że jest predestynowany do wszelkich związków haratania w gałę, więc tam na pewno by mógł. Natomiast ja nie sądzę, to jest chyba polityk – wszyscy już opowiadają – z dużym elektoratem negatywnym. Polacy źle odebrali to, że zrezygnował z urzędu premiera. On nie poszedł do Europy po zakończeniu kariery politycznej w Polsce. On po prostu porzucił stanowisko. Tak to jest odbierane w Polsce przez Polaków.