W środę w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie odbyło się posiedzenie Zjednoczonej Prawicy. Wśród tematów - jak relacjonowano - był skład nowego rządu i poparcie dla Mateusza Morawieckiego w roli premiera. Jednak jeszcze przed rozmowami liderów PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia, na Nowogrodzkiej pojawił się jeszcze ktoś.
Jak ujawnił dziennikarz Radia ZET Mariusz Gierszewski, do siedziby PiS dotarł także prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.
To nie pierwsza tego typu wizyta obecnego prezesa NBP na Nowogrodzkiej. TVN24 opisywało jego przyjazd w marcu 2018 roku, gdy Glapiński dotarł tam późnym wieczorem. Z tych spotkań w siedzibie PiS nie ma jednak komunikatów, czy to podsumowujących, czy zapowiadających wizyty.
"Biuro poselskie Jarosława Kaczyńskiego o żadnym z tych spotkań nie informuje, bo mają one charakter albo partyjny, albo prywatny" - opisywano w materiale magazynu "Polska i Świat". Dlatego też i dzisiaj nie wiadomo, w jakim celu na Nowogrodzką zawitał prezes NBP.
Te wizyty sprawiają jednak, że przedstawiciele opozycji przypominają, jakie było oburzenie w szeregach Prawa i Sprawiedliwości, gdy okazało się, że w 2014 roku ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawiał z Markiem Belką, prezesem NBP. Chodzi o ujawnione przez "Wprost" nagrania z tzw. afery taśmowej.
Zresztą Sienkiewicz, poseł-elekt KO, wytknął to tego samego dnia, pisząc na Twitterze:
Glapiński, szef NBP na partyjnej naradzie PiS. Jeszcze ktoś śmie mieć pretensję o moją rozmowę z Markiem Belką sprzed 5 lat?!
Cofając się do roku 2014, można znaleźć przykłady na to, jak PiS próbowało "prywatne spotkania" Sienkiewicza z Belką wykorzystać politycznie. Na ujawnionych taśmach politycy rozmawiali m.in. o zmianach w ustawie o NBP czy wymienieniu ministra finansów. To stało się podwalinami do tego, by PiS składało wnioski o odwołanie Sienkiewicza albo zarzucało próby upolitycznienia NBP, gdy przecież bank centralny ma być niezależną instytucją.
Jednocześnie, z racji omawianych przez ministra i szefa NBP spraw, apel o odejście Belki i Sienkiewicza wystosował np. Leszek Balcerowicz, były prezes Narodowego Banku Centralnego. - Najbardziej rażąca jest wyrażona przez prezesa NBP Marka Belkę gotowość do wspomagania określonej partii politycznej w wyborach. To łamanie apolityczności NBP - mówił pięć lat temu "Faktowi" Balcerowicz, krytykując też prywatny charakter spotkania. Zapewniał wówczas, że jeśli to on spotykał się z politykami, to robił to w siedzibie NBP.