Jak poinformował przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej w rozmowie z Rochem Kowalskim z radia TOK FM, PKW zaopiniowała jeden z sześciu protestów PiS i uznała, że "nie zasługuje on na uwzględnienie". - Te argumenty, które zostały podniesione, nie uprawniają do przyjęcia iż doszło do naruszenia prawa wyborczego w takim zakresie, żeby miało to wpływ na wynik wyborów w tym okręgu senackim - powiedział sędzia Wiesław Kozielewicz. Według PKW nie ma więc podstaw do ponownego przeliczania głosów.
Komisja przekazała swoją opinię Sądowi Najwyższemu, który podejmie ostateczną decyzję. Do protestów wyborczych mają ustosunkować się także Prokurator Generalny oraz komisje wyborcze.
Jeszcze przed informacją z PKW, media informowały, że w złożonych przez Prawo i Sprawiedliwość protestach popełniło błąd. Uzasadnienie złożonych wniosków opiera się na artykule Kodeksu Wyborczego, który odnosi się do wyborów do Sejmu, a nie Senatu.
Artykuł 227 Kodeksu Wyborczego, dotyczy sposobu glosowania oraz warunków uznania ważności głosu. Znajduje się tam m.in. zapis, że wyborca głosuje tylko na jedną listę kandydatów czy, że głos oddany na skreślonego kandydata uznaje się za waży i oddany na konkretną listę. Artykuł ten jednak dotyczy głosowania w wyborach do Sejmu, a Prawo i Sprawiedliwość podważa wyniki wyborów do Senatu. We wniosku pełnomocnik powinien powołać się więc na artykuły 268 i 269 Kodeksu Wyborczego.
W rozmowie z WP.pl pełnomocnik wyborczy PiS Krzysztof Sobolewski podkreśla, że błędy te nie zaważą na ważności wniosków. - Omyłka wkradła się rzeczywiście z art. 227, a nie 268. Jest to oczywista omyłka pisarska i nie ma ona znaczenia dla merytorycznej treści protestu, z którego wynika jasno, że oprotestowujemy wyniki do Senatu i procedurę z tym związaną - stwierdził polityk.
Do treści protestów wyborczych Prawa i Sprawiedliwości dotarli dziennikarze OKO.press. Wnioski dotyczą ponownego przeliczenia głosów w okręgach numer 12 (Toruń), 75 (Katowice), 92 (Konin), 95 i 96 (Kalisz) oraz 100 (Koszalin). We wszystkich protestach powtórzony jest argument, że około 10 procent głosów zostało nieprawidłowo uznanych za nieważne, chociaż powinny być uznane za głosy oddane na kandydata PiS. Dziennikarze wskazują, że niemal identycznie brzmiące protesty wyborcze nie przedstawiły dowodów na nieprawidłowości, które mogłyby podważyć wynik wyborów, a przedstawione są jedynie hipotezy na temat ewentualnych błędów. To właśnie w tej kwestii można byłoby uznać, że wnioski Prawa i Sprawiedliwości nie są zasadne, ponieważ nie przedstawiają dowodów wskazujących konieczność ponownego przeliczenia głosów.