Od kilku dni pojawiają się pytania, czy w rozprawach, podczas których będą rozpatrywane protesty wyborcze, będą mogli uczestniczyć obserwatorzy zewnętrzni, organizacje międzynarodowe czy media.
Jak wynika z komunikatu zamieszczonego na stronie Sądu Najwyższego, w którym wyjaśniona jest procedura rozpoznawania protestów wyborczych, istnieje taka możliwość. Jeżeli członkowie komisji uznają, że są one wolne od braków formalnych, kierują sprawę na posiedzenie niejawne. Istnieje jednak druga możliwość. "Z ważnych przyczyn, sprawa skierowana może zostać na posiedzenie jawne - rozprawę, wówczas udział w takim posiedzeniu Sądu Najwyższego biorą uczestnicy postępowania, mogą w nim uczestniczyć także przedstawiciele mediów oraz publiczność, którzy po uzyskaniu zgody Sądu mają prawo rejestrowania obrazu i dźwięku lub dźwięku" - czytamy w komunikacie.
Prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego sędzia Joanna Lemańska wyjaśniła w TVN 24, że jako "ważne przyczyny" uznaje się m.in. przeprowadzenie dowodów na rozprawie lub potrzebę przeliczenia głosów. - Dowody mogą być różne. To może być słuchanie świadków, dowód z oględzin kart. (...) Zawsze w prośbach przeprowadzenia takiego dowodu było wskazanie, że taki dowód powinien być przeprowadzony na posiedzeniu jawnym. Biorą w nim udział uczestnicy postępowania, czyli wnoszący protest, przewodniczący PKW i właściwej komisji wyborczej. Jest ono również dostępne dla publiczności i dla mediów - wyjaśniła.
O rozpoznaniu protestów na posiedzeniu jawnym zadecydowano m.in. w przypadku tegorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Podczas niego przeprowadzono dowód z oględzin protokołu odbioru kart wyborczy oraz protokołu głosowania, a także Sąd Najwyższy samodzielnie przesłuchał świadków.
Podobnie na posiedzeniu jawnym z udziałem Prokuratora Generalnego i Przewodniczącego PKW wydawana jest uchwała, która zawiera rozstrzygnięcie dotyczące ważności wyborów. Zostaje ona wydana nie później niż w 90 dniu po dniu wyborów.