Marek Kuchciński, choć od 8 sierpnia nie jest już Marszałkiem Sejmu, lecz szeregowym posłem, wciąż zajmuje apartament przeznaczony dla najważniejszych osób w państwie.
Według ostatnich informacji "Rzeczpospolitej", Kuchciński ma jeszcze chwilę, aby się wyprowadzić. 8 października na wniosek Kancelarii Sejmu podpisano aneks "przedłużający termin zwolnienia lokalu przez osobę uprawnioną do 08.11.2019 r. (1 miesiąc)".
Czynsz wynosi dokładnie 4145,28 zł plus opłaty eksploatacyjne w wysokości około 850 zł. Według "Rz" koszty te nadal pokrywa Kancelaria Sejmu, jednak w oświadczeniu wydanym 23 października przez Centrum Informacyjne Sejmu czytamy, że "w momencie przedłużania umowy najmu poseł Marek Kuchciński zobowiązał się do opłacenia czynszu za dodatkowy okres ze środków prywatnych".
Na antenie TVP1 o komentarz do sytuacji poproszono ministra środowiska Henryka Kowalczyka.
- Mogę się tylko domyślać przyczyn. Jest nowa kadencja, a na początku kadencji są problemy mieszkaniowe. To może być przyczyną - powiedział polityk PiS, odnosząc się do faktu, iż Marek Kuchciński nie zwolnił jeszcze 100-metrowej willi.
Kuchciński miał do dyspozycji zarówno apartament w hotelu sejmowym, jak i 100-metrowe mieszkanie przy Bacciarellego. Wynajmowała je Kancelaria Sejmu od Kancelarii Prezydenta.
W sierpniu biuro prasowe Kancelarii Sejmu zapewniało "Rzeczpospolitą", że Kuchciński wyprowadzi się w ustawowym terminie dwóch miesięcy, tak się jednak nie stało. Były marszałek nie tylko zajmował lokum, ale również nie musiał za nie płacić. W przepisach jest bowiem artykuł, który mówi o możliwości przedłużenia najmu w "uzasadnionych" choć niesprecyzowanych bliżej przypadkach. Zapis ten, co ciekawe, nie określa jasno, kto wówczas opłaca najem.
Marek Sawicki w Poranku Radia TOK FM w trakcie rozmowy z Dominiką Wielowieyską zdradził, że w willi przy Bacciarellego mieszkał również syn byłego marszałka. Kuchciński bronił się, że jego syn nie zarabia i ma pełne prawo mieszkać z ojcem "jak każdy nastolatek".