Piasecki: PiS nie potrafi z godnością przyjąć wyniku wyborów do Senatu? Emilewicz: Tony histerii

Jadwiga Emilewicz broniła w TVN24 decyzji PiS, by złożyć protesty wyborcze i ponownie przeliczyć głosy w kilku okręgach do Senatu. Co rusz dochodziło do jej starć z prowadzącym Konradem Piaseckim. - Czy pan sugeruje w tej chwili, że zamierzamy fałszować wynik wyborów? (...). Naprawdę nie wpadałabym w tony histerii - mówiła na antenie minister. Piasecki nie pozostawał dłużny: - Czy PiS nie potrafi z godnością i honorowo przyjąć wyniku wyborów do Senatu?
Zobacz wideo

Polityczny tydzień przebiega pod dyktando decyzji Prawa i Sprawiedliwości, by złożyć sześć protestów wyborczych do Sądu Najwyższego i wnieść o ponowne przeliczenie głosów w 6 okręgach wyborczych w wyborach do Senatu. Chodzi o okręgi o numerach: 12, 75, 92, 95, 96 i 100. Są to takie regiony, w których przewaga kandydata KO czy bezpartyjnego wyniosła od 300 do ponad 2,5 tys. głosów.

Konrad Piasecki w TVN24 w programie "Rozmowa Piaseckiego" pytał o tę sytuację minister przedsiębiorczości i technologii Jadwigę Emilewicz, wiceprezeskę partii Porozumienie (wchodzi w skład Zjednoczonej Prawicy, liderem jest Jarosław Gowin). Piasecki wywiad zaczął od pytania:

Czy PiS nie potrafi z godnością i honorowo przyjąć wyniku wyborów do Senatu?

Na co minister odparła, że "nie rozumie pytania". Prowadzący dodał wtedy, że PiS składało "oferty senatorom opozycyjnym", "próbuje kupić senatorów" i "chce unieważnić wynik wyborczy". - Wygląda to, jak działania ludzi, którzy nie potrafią się pogodzić z wyborczą porażką - skwitował Piasecki.

Emilewicz o "przejmowaniu senatorów" tydzień po wyborach: Proszę dać im szansę

Emilewicz dowodziła z kolei, że zna kandydatów Koalicji Obywatelskiej, którym "nie jest po drodze" z kierownictwem Platformy Obywatelskiej. - Czy jest czymś złym, że z nimi rozmawiamy na temat tego, żeby przystąpili do obozu dobrej zmiany? - rzuciła minister, a pytana, czy robienie czegoś takiego w "tydzień po wyborach" nie wygląda przypadkiem na nieumiejętność przyjęcia wyborczego wyniku, odparła:

Proszę dać im szansę, po pierwsze podjęcia decyzji.

Dalej minister broniła obozu władzy, podkreślając, że w wyborach parlamentarnych odniósł "spektakularny sukces", a przechodzenie polityków z partii do partii "zdarzało się" we wszystkich parlamentach od 1989 roku. - Ale nie działo się to tydzień po wyborach - odparł Piasecki.

Emilewicz do Piaseckiego: Czy pan sugeruje, że zamierzamy fałszować wynik wyborów?

Gdy powrócił temat ponownego przeliczenia głosów we wskazanych przez PiS okręgach senackich, Jadwiga Emilewicz tłumaczyła:

W jednym z okręgów różnica to około 300 głosów. (...). Mamy prawo zapytać i policzyć te głosy? Można przeliczyć te głosy? Można. (...). Będą przeliczone głosy, jeżeli się okaże, że nie ma żadnych wątpliwości, to sprawa jest zakończona i to się wydarzy bardzo szybko

Jednocześnie zaznaczyła, że "nie wie i nie słyszała", jakie było uzasadnienie takich działań we wniosku.

Następnie Konrad Piasecki pytał minister o to, kto będzie przeliczał ponownie te głosy. W odpowiedzi usłyszał, że sędziowie. - Nie, komisarze wyborczy. A kto powołuje komisarzy wyborczych? - zapytał.

Czy pan sugeruje w tej chwili, że zamierzamy fałszować wynik wyborów?

- odpowiedziała pytaniem Emilewicz, co uruchomiło długą tyradę Piaseckiego:

Komisarze mogą być zainteresowani zmianą wyników wyborów. Utworzyliście ciąg: o ważności wyborów ma rozstrzygać Izba (Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - red.), którą powołała KRS, wyłoniona przez ten Sejm. Głosy policzą komisarze wyborczy, którzy mogą być z politycznego nadania. Przerzucacie odpowiedzialność komisji wyborczych na ciała, które sami powołaliście.

Emilewicz: Nie wpadałabym w tony histerii

Wówczas Emilewicz broniła się, że to przecież kolejne wybory, gdy "komisje liczą sprawnie głosy", a wyniki są publikowane szybko. Na to zareagował Piasecki, pytając, to skąd w takim razie w ogóle wątpliwości wokół wyników wyborów, jeśli wszystko poszło sprawnie. - Instytucje działają dobrze, jest prawo zgłaszać wątpliwości - odparła Emilewicz.

Na koniec wątku przeliczania głosów do Senatu, Emilewicz powiedziała: - Jest prawo zgłoszenia pytania, liczymy w tych sześciu i naprawdę, to nie jest najistotniejszy temat, który trapi dzisiaj polską demokrację.

To spotkało się z ripostą prowadzącego "Rozmowy Piaseckiego": - Przepraszam, mówiąc brzydko, to jest cholernie ważny temat. Jeśli się okaże, że ponowne liczenie głosów z politycznego nadania przyniesie inny wynik, to naprawdę będziemy mieli z demokracją wielki problem.

To nie są ludzie z politycznego nadania, mówimy o ponownym przeliczeniu głosów, naprawdę nie wpadałabym w tony histerii

- zakończyła krótko Emilewicz.

Więcej o: