Informację o zatrzymaniu prostytutki, która miała szantażować trójmiejskiego posła PiS Grzegorza Raczaka, potwierdziły dwa źródła tvn24.pl. Akcja policji odbyła się w Warszawie, po zatrzymaniu kobietę przetransportowano do gdańskiej prokuratury. Policja odmawia oficjalnego potwierdzenia. O sprawie szantażu organy ścigania powiadomił sam poseł. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku nie potwierdza, że domniemana szantażystka została zatrzymana. - Mogę jedynie powiedzieć, że prowadzone jest postępowanie, dotyczące zmuszania do określonego zachowania - mówi Gazeta.pl prok. Grażyna Wawryniuk.
Jak informowała we wtorek "Gazeta Wyborcza" Grzegorz Raczak zgłosił do prokuratury w Gdańsku zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Polityk ma być szantażowany przez prostytutkę, z którą się regularnie spotykał. Kobieta groziła mu opublikowaniem kompromitujących zdjęć. W rozmowie z "Wyborczą" sprawę skomentował sam poseł. - Zrobiłem to, co w takiej sytuacji może zrobić prawy obywatel. Jak to do mnie dotarło (szantaż), byłem na kongresie kardiologicznym w Paryżu. Osobę, która miała "coś" na mnie, uprzedziłem, że będę musiał powiadomić organy ścigania - powiedział.
Prywatnie jestem mężczyzną po przejściach. (...) Niczego złego nie robiłem. Przyznaję, płaciłem za spotkania z tą kobietą. Uiszczałem opłatę, bo ja nie chcę nikogo krzywdzić. Nie chcę się żenić, nikomu nie obiecywałem małżeństwa. Nie dam się szantażować, niczego złego nie zrobiłem
- dodał poseł Raczak.