Jan Krzysztof Ardanowski ponownie został zapytany o sprawę taśm z narady ministra oraz dyrektorów i kierownictwa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Przypomnijmy, szef resortu rolnictwa łajał urzędników m.in. za to, że agencja zbyt wolno rozpatruje wnioski o dotacje. - Jest koncepcja, że celowo te nagrania ujrzały światło dzienne, pan się pokazał tutaj jako szeryf - powiedziała Beata Lubecka, prowadząca "Gościa Radia ZET". - To można między bajki włożyć - stanowczo zdementował Ardanowski.
Jak powiedział minister, spotkanie miało miejsce 28 sierpnia, ale "martwić" zaczął się wcześniej. Ardanowski zapewnił, że najsłabiej agencji wychodzi zajmowanie się wnioskami inwestycyjnymi. Ja na to nie mogę pozwolić. Wniosków na modernizację dla rolników, gdy zwróciłem dyrektorom uwagę, było 20 tys., dwa dni temu zostało siedem tysięcy, tych najtrudniejszych. One mają być rozwiązane w listopadzie, czyli można - powiedział minister. - Mi jest przykro, że takimi twardymi słowami musiałem ich zdyscyplinować, ale efekty są i w tej chwili nie ma zagrożenia wykorzystania środków - dodał.
Minister zapewnił, że groźba utraty unijnych pieniędzy nie istnieje. Szef resortu zarzucił też urzędnikom powiązanym z PSL, że szkodzą ARMiR. - W dalszym ciągu w ARMiR pracują ludzie związani z PSL. Może chodziło o strajk włoski, o to, żeby chłopi pieniędzy nie dostali? - stwierdził polityk. - Najważniejsze, żeby przestali się żreć między sobą. Ci z PSL bojkotują robotę, a jest ich zdecydowanie więcej. Takie głosy do mnie dochodzą, że mówią: my specjalnie będziemy tak długo robić, żeby wkurzyć rolników - powiedział później.
Z ust ministra padła także ważna deklaracja. Zapewnił, że wywalczone zostanie wyrównanie dopłat dla rolników na terenie UE. - Jeżeli nie będzie wyrównania, będzie z naszej strony weto [budżetu unijnego - red.] - powiedział.