We wtorek odbyło się przesłuchanie Janusza Wojciechowskiego na stanowisko komisarza ds. rolnictwa w Parlamencie Europejskim. Jego kandydatura nie dostała jednak jak na razie zielonego światła. Polak dostanie jeszcze jedną szansę, w najbliższy poniedziałek odbędzie się jego ponowne przesłuchanie. Według brukselskich źródeł "Rzeczpospolitej" wtorkowe wystąpienie Wojciechowskiego zostało źle przyjęte w PE i kandydat PiS ma jednak niewielkie szanse na akceptację.
Tymczasem Szymon Szynkowski vel Sęk, cytowany przez Interię powiedział:
- Nie przewidujemy dzisiaj wystawienia kandydata rezerwowego na komisarza UE. Janusz Wojciechowski jest naszym kandydatem na komisarza ds. rolnictwa w Komisji Europejskiej. (...) Jest to doskonale merytorycznie przygotowany kandydat.
Wiceszef resortu dyplomacji zasugerował, że pierwsze przesłuchanie polskiego kandydata mogło być upolitycznione:
- Przed komisjami europosłowie starają się bardzo drobiazgowo i czasami w sposób bardzo upolityczniony egzaminować kandydatów na komisarzy, niekoniecznie odnosząc się do ich kompetencji, ale czasami odnosząc się bardziej do ich sympatii politycznych.
Wcześniej rzecznik rządu Piotr Müller w programie "Tłit" WP wypowiedział się w podobnym tonie:
- My cały czas podtrzymujemy kandydaturę Janusza Wojciechowskiego i liczymy na to, że ona w przyszłym tygodniu zostanie zaakceptowana, i z tej kandydatury nie wycofujemy się.
Nie tylko "Rzeczpospolita" forsuje tezę o tym, że kandydatura Wojciechowskiego nie spodobała się w Brukseli.
Korespondentka RMF.FM Katarzyna Szymańska-Borginon poinformowała, że europosłowie "chcą przeprowadzić ponowne wysłuchanie jak najszybciej, bo gdyby w jego wyniku kandydatura Wojciechowskiego miała przepaść, to przyszła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powinna mieć czas na decyzję, czy przesuwa Wojciechowskiego na inne stanowisko, czy zwraca się do Polski o przysłanie nowego kandydata". Inny dziennikarz stacji, Patryk Michalski, potwierdził, że rząd nie ma planu B i że politycy PiS byli zaskoczeni faktem tak złego przyjęcia koncyliacyjnych odpowiedzi Wojciechowskiego.
Według "Rz" było to jednak najzwyklejsze nieprzygotowanie do przesłuchania: - Pytania były znane wcześniej, nie były podchwytliwe. Miał przygotowane przez urzędników odpowiedzi. Po prostu ich nie przeczytał - mówił gazecie jeden z rozmówców.