Paweł Kowal: "Twórczość" pani Jachiry oceniam negatywnie. Koniec, kropka

Jacek Gądek
- Jest zapewne dużo więcej osób milczących, które mogą czuć się dotknięte żartami [Klaudi Jachiry] z katastrofy smoleńskiej - mówi Paweł Kowal, kandydat Koalicji Obywatelskiej w Krakowie, w przeszłości współpracownik prezydenta Lecha Kaczyńskiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Jacek Gądek: - W 2010 r. stał pan w Smoleńsku nad otwartą trumną z ciałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dziś jest pan na jednych listach Koalicji Obywatelskiej z Klaudią Jachirą, która mówi o prezydencie Kaczyńskim jako „nieudaczniku tysiąclecia” i stoi sobie żarty z ofiar katastrofy. Czuje się pan z tym komfortowo?

Paweł Kowal: - "Twórczość" pani Jachiry oceniam negatywnie. Koniec, kropka. Nie ma jednak żadnego powodu, abym się za nią tłumaczył. Nie jest moją podopieczną, ta sprawa w skali całej kampanii nie jest istotna. Pan zapytał, więc odpowiedziałem, ale nie biorą udziału w publicznej dyskusji o tej sprawie, bo widzę, jak wiele osób chciałoby mnie i innych wkręcić w takie rozmówki: a Jachira to, a Jan Pietrzak tamto, a Krystyna Pawłowicz siamto. Każdy, kto ma poukładane w głowie, rozumie, że jej performance nie jest w moim stylu.

Ze swojej strony nie zadaję kolegom z PiS-u albo zwolennikom obozu władzy pytań, co sądzą choćby o "twórczości" Krystyny Pawłowicz, bo rozumiem, że nie ma powodu, aby się tłumaczyli za każdego, kto jest na liście ich partii lub jest posłem w ich klubie. Nie pytam ich też, dlaczego w związku nie wyjaśnieniem afery kamienicznej prezesa Mariana Banasia masowo nie odchodzą z list PiS, domagając się szybszego działania.

Pytania - z wyjątkiem kilku w mediach społecznościowych, które oceniłem jako szczere - owszem, padają, ale po to, aby nawalać się politycznie. Mam prawo w tym nie brać udziału.

Panu nie sposób nie zadawać pytania o Jachirę, bo był pan bardzo mocno związany z prezydentem Lechem Kaczyńskim i był pan też na miejscu katastrofy.

Sprawa katastrofy smoleńskiej jest kwestią narodową. W Smoleńsku zginęli przedstawiciele wszystkich opcji politycznych. O tym, że ja tam byłem, wie wiele osób, ale przecież jest zapewne dużo więcej osób milczących, które mogą czuć się dotknięte żartami z katastrofy.

Decyzją PO znalazła się jednak na listach Koalicji Obywatelskiej w Warszawie.

Jaki mam tytuł do komentowania decyzji kierownictwa Platformy Obywatelskiej? Każdy komentarz mógłby zresztą na tym etapie już tylko zaszkodzić. Zawsze zresztą może się znaleźć osoba, która może pytać, dlaczego mnie zaproszono, bo czymś jej z kolei "podpadłem".

Takie ekscesy jak Jachiry są paliwem dla obozu rządzącego?

9 na 10 osób, które teraz się oburzają, nie rozważały nawet głosowania na Koalicję Obywatelską. To oburzenie wynika tylko po części z tego, że im się nie podoba ta "twórczość", bo przecież w dzisiejszej polityce jest tyle dziwnych wypowiedzi, hejtu, performanceu, że mogliby tylko to kontrować. Przecież jest jasne, że chodzi o polityczne wykorzystanie sprawy. TVP, która wciąż pokazuje jej "sztukę", najwidoczniej ma w tym interes, a jej komentator Jan Pietrzak już podgrzewa temat. Ja nie będę jednak do tego przykładał ręki.

A sposób wyjaśniania katastrofy przez Antoniego Macierewicza nie prowokuje żartów?

Nie ma tu nic do rzeczy ocena działań zespołu parlamentarnego, a teraz Podkomisji Smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Oceniam je bardzo krytycznie, ale to w żadnym razie nie usprawiedliwia ostatnich happeningów politycznych.

Więcej o: