Media już w czerwcu informowały, że płyty stanowiące dowód w sprawie wypadku Beaty Szydło z lutego 2017 r. zostały uszkodzone. Teraz opinię w tej sprawie sądowi przedstawiło Biuro Ekspertyz Sądowych w Lublinie. Jak podaje TVN24, z ekspertyzy wynika, że jeden z nośników został uszkodzony mechanicznie i uszkodzenie jest nieodwracalne.
Władysław Pociej powiedział w rozmowie ze stacją, że kwestia płyty ma dla jego klienta, Sebastiana Kościelnika, "dramatyczne znaczenie". - Jest wysoce prawdopodobne, że na tym nagraniu musiał być zarejestrowany samochód, który zatrzymał się bezpośrednio za Sebastianem tuż przed wypadkiem, a który następnie na polecenie funkcjonariuszy BOR został przekierowany do natychmiastowego odjazdu w ulicę Orzeszkowej. Musiał zatem dojechać do skrzyżowania 300 metrów dalej, które było objęte monitoringiem - powiedział Pociej. - Być może jest inaczej i nie mam racji, ale w moim przekonaniu bardzo prawdopodobnym jest, że w ten sposób utraciliśmy możliwość ustalenia kierowcy tego samochodu, bezpośredniego świadka zdarzenia, który stał za Sebastianem - dodał.
W sprawie zniszczonej płyty prokuratura w Nowym Sączu prowadzi odrębne postępowanie. Tymczasem śledczy z Krakowa nadal utrzymują, że na płycie nie znajdowało się nic istotnego. Zdaniem prokuratury dowód nie był ważny, bo nagranie obejmowało miejsce "kilkaset metrów od miejsca zdarzenia".
Przypomnijmy, że do wypadku z udziałem kolumny rządowej wiozącej premier Beatę Szydło doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Trzy rządowe samochody wyprzedzały wówczas samochód marki Fiat Seicento, którego kierowcą był Sebastian Kościelnik. Mężczyzna przepuścił pierwszy z samochodów, po czym zaczął skręcać w lewo, uderzając w drugi z rządowych pojazdów, który w wyniku zdarzenia uderzył w drzewo. Ranna w wypadku została ówczesna premier oraz funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.
Sebastian Kościelnik został oskarżony o spowodowanie wypadku, ale utrzymuje, że jest niewinny, a samochód wiozący premier Beatę Szydło nie miał włączonej sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej. Proces w sprawie wypadku z udziałem rządowej kolumny ruszył w październiku ubiegłego roku. W marcu 2019 roku Prokuratura Okręgowa w Krakowie wystąpiła do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania, chcąc aby wobec Sebastiana Kościelnika zastosowano okres próby wynoszący rok. Musiałby także zapłacić 1,5 tysiąca nawiązki. Na umorzenie nie zgodził się sam oskarżony. Kolejna rozprawa w tej sprawie ma się odbyć 26 czerwca.