"W obozie opozycyjnym bardzo ciężko postawić się dominującej Platformie". O co chodzi w sporze Ujazdowski vs Kasprzak?

Im bliżej daty wyborów, tym w warszawskich strukturach Platformy Obywatelskiej atmosfera robi się gorętsza. Powodem jest wewnątrzopozycyjna batalia o miejsce w Senacie, którą toczą wskazany przez Koalicję Obywatelską Kazimierz Michał Ujazdowski i niezależny Paweł Kasprzak, lider ruchu Obywatele RP.
Zobacz wideo

- Mogliśmy go dać wszędzie - na ścianę wschodnią, na południe Polski, w okolicach Wrocławia. Daliśmy go w Warszawie - w jednym z dwóch, trzech miejsc w kraju, gdzie było wiadomo, że będzie z tego problem. Nie pojmuję tego - o kandydaturze Ujazdowskiego opowiada w rozmowie z Gazeta.pl jeden z warszawskich polityków PO.

Inny polityk Platformy, pytany o wystawienie Ujazdowskiego właśnie w stolicy, dodaje: - Myślę, że nie dodaje nam to wiarygodności u tzw. przeciętnego Kowalskiego, nie mówiąc o ostrym wkurzeniu struktur, bo już jest faktem. Zresztą to przy "spadochroniarzach" naturalne.

Dowartościowanie i walka o Polonię

Decyzję o starcie Ujazdowskiego z warszawskiego okręgu nr 44 podjęło kierownictwo Platformy, ale były minister kultury i dziedzictwa narodowego w rządach Jerzego Buzka, Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego cieszy się też poparciem samego Grzegorza Schetyny. W warszawskiej Platformie można usłyszeć, że przewodniczący PO chciał w ten sposób wynagrodzić Ujazdowskiemu upokorzenie z zeszłorocznych wyborów samorządowych. Konserwatywny polityk najpierw został ogłoszony kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Wrocławia, a następnie wycofany, ponieważ opozycja porozumiała się, że jej wspólnym kandydatem zostanie Jacek Sutryk, zastępca ówczesnego prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza.

Po sytuacji z Wrocławiem, musieliśmy go jakoś dowartościować, dać dobry, prestiżowy okręg. Sytuacja trochę jak z Pawłem Kowalem, który dostał "jedynkę" do Sejmu w Krakowie

- tłumaczy nam osoba doskonale orientująca się w rozgrywkach wewnątrz warszawskiej Platformy.

Nasz rozmówca dodaje, że postawienie na Ujazdowskiego jest też elementem szerszego planu szefostwa PO - odbudowania i wzmocnienia konserwatywnego skrzydła partii. Rzecz niebagatelna w sytuacji, gdy od miesięcy polityczni oponenci zarzucają Platformie przechył w lewą stronę. Faktycznie zaciąg znanych konserwatywnych nazwisk na listy Koalicji Obywatelskiej robi wrażenie. Poza Ujazdowskim do Senatu kandyduje również Marek Migalski. Z kolei listy do Sejmu otwierają dwaj inni byli politycy Prawa i Sprawiedliwości - Pawel Kowal (Kraków) i Paweł Poncyljusz (Rzeszów).

Wreszcie za kandydaturą Ujazdowskiego w stolicy stoi również powód stricte merytoryczny. To właśnie w okręgu nr 44 do Senatu zliczane są głosy oddane przez Polonię. Jak wyliczyło OKO.press, potencjalnie to nawet 170 tys. głosów, czyli ok. 45 proc. głosów w całym okręgu (w 2015 roku oddano tu 380 tys. głosów). Tajemnicą poliszynela jest natomiast, że Polonia, zwłaszcza amerykańska, jest raczej konserwatywna niż liberalna czy lewicowa. Ujazdowski ma sprawić, że poparcie dla PiS-u w tej grupie spadnie kosztem właśnie Koalicji Obywatelskiej.

Kazimierz Ujazdowski daje nam szansę na poszerzenie naszego elektoratu. Także wśród Polonii, która - jak wiadomo - jest raczej konserwatywna, ale to też nie są sami wyborcy PiS-u

- tłumaczy w rozmowie z Gazeta.pl Sławomir Potapowicz, warszawski radny, członek zarządu i szef stołecznych struktur Nowoczesnej.

Kto łamie "Pakt Senacki"?

Start Ujazdowskiego w Warszawie jest jednym z elementów tzw. Paktu Senackiego, nieformalnego porozumienia ugrupowań opozycyjnych - konkretnie: Platformy, Nowoczesnej, Zielonych, Inicjatywy Polska, Wiosny, SLD, Partii Razem, PSL i Kukiz'15 - które zgodziły się nie wystawiać przeciwko swoim ludziom kontrkandydatów. Sojusz wykuwał się w wielkich bólach i mało brakowało, a w ogóle nie doszedłby do skutku (pisaliśmy o tym pod koniec sierpnia na Gazeta.pl). Celem "Paktu Senackiego" jest doprowadzanie w jak największej liczbie okręgów do starcia jeden na jednego z politykiem Zjednoczonej Prawicy.

Zdaniem liderów opozycji, może to utorować drogę do odbicia izby wyższej parlamentu z rąk "dobrej zmiany". Z analizy przeprowadzonej na początku czerwca przez OKO.press wynika, że może to być jednak zadanie znacznie trudniejsze, niż się wydaje. Gdyby 13 października wybory głosowali dokładnie tak jak w eurowyborach, to - zdaniem OKO.press - Zjednoczona Prawica wygrałaby bitwę o Senat stosunkiem mandatów 57:43.

To dlatego po stronie opozycji jest tak duże parcie do tego, żeby jeden ich kandydat rywalizował z jednym kandydatem Nowogrodzkiej. Tutaj do gry wkracza lider Obywateli RP Paweł Kasprzak. Otwarcie zakwestionował sposób wyboru kandydatów w ramach senackiego porozumienia, po czym ogłosił swój start w okręgu, w którym opozycja postawiła na Ujazdowskiego. "Pakt senacki jest fikcją, mamy do czynienia z dyktatem najsilniejszego i próbami robienia dobrych min do złej gry przez pozostałych" - argumentował we wpisie na Facebooku.

Jako Obywatele RP chcieliśmy, żeby tzw. Pakt Senacki został zbudowany poprzez prawybory po stronie opozycyjnej. Wyłonieni kandydaci reprezentowaliby pełen przekrój poglądów, ale co najważniejsze - mieliby legitymację i wiarygodność potrzebne do reprezentowania całej opozycji

- wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl.

Dzisiaj domaga się od Ujazdowskiego debaty. Jak twierdzi, pozwoli ona wyklarować, który z nich jest lepszym kandydatem i ma większe poparcie społeczne. Kasprzak zobowiązał się, że gdyby wyborcy wskazali na Ujazdowskiego, on zrezygnuje ze startu. Były minister kultury i dziedzictwa narodowego do debaty się jednak nie pali, a działania Kasprzaka - podobnie jak większość polityków Koalicji Obywatelskiej - nazywa rozbijaniem opozycji. Podejrzewa też, że to środowisko Obywateli RP rozpowszechnia na jego temat plotki, jakoby był antysemitą, rasistą i homofobem. Ujazdowski kategorycznie odciął się od takich poglądów i postaw w niedawnym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", z kolei Kasprzak zapewnia, że tego rodzaju oskarżenia pod adresem Obywateli RP to bzdura.

Pan Paweł Kasprzak proponuje bój wewnątrz opozycji, a ja zajmuję się tym, co kluczowe - rywalizacją z Prawem i Sprawiedliwością

- zapewnił Ujazdowski w "Porannej Rozmowie" Gazeta.pl na początku września. Dodał, że w ten sposób Kasprzak łamie postanowienia "Paktu Senackiego", a gdyby podobnie zachowywali się działacze i politycy w innych okręgach, to "PiS wygrałoby bezapelacyjnie".

Pan Paweł Kasprzak chce zrobić prawybory w wyborach, zarzuca Koalicji Obywatelskiej i samemu Grzegorzowi Schetynie brak demokratyzmu w sytuacji, w której sam nie stosuje zasad demokratycznych we własnej organizacji. Nie jest kandydatem wybranym w głosowaniu powszechnym kandydatów własnej organizacji

- podkreślił polityk Koalicji Obywatelskiej w rozmowie z Jackiem Gądkiem.

Wkurzenie na "spadochroniarza"

Szansom Kasprzaka może sprzyjać to, że warszawskie struktury Koalicji Obywatelskiej podchodzą z dużym dystansem do kandydatury Ujazdowskiego. Nie uważają go ani za swojego człowieka, ani nawet za najlepszego kandydata, jakiego KO mogła wystawić w tym okręgu. Nie przekonują ich też tłumaczenia o odbiciu głosów Polonii czy poszerzeniu poparcia dla Koalicji Obywatelskiej. W tej ostatniej kwestii najczęściej pojawia się argument o miażdżącym zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego nad Patrykiem Jakim w pierwszej turze zeszłorocznych wyborów na prezydenta stolicy. Ma to być dowód na to, jacy politycy cieszą się w Warszawie względami wyborców.

Z powodu wyborów, trwającej kampanii i nadziei na jak najlepszy wynik, powinienem przemilczeć tę kwestię. Albo skłamać dla dobra sprawy. Dyplomatycznie powiem, że mogłoby to wyglądać znacznie lepiej

- tak jeden z prominentnych działaczy KO w stolicy odpowiada na pytanie, jak struktury zareagowały na wieść o starcie Ujazdowskiego.

Był ogromny problem z zebraniem podpisów pod jego listą poparcia do Senatu, więc rewelacyjnego wyniku bym się nie spodziewał

- kontynuuje nasz rozmówca. Zaznacza też, że nie ma co liczyć na pozyskanie rzeszy wyborców wśród Polonii. - Z Polonią to jest faktycznie totalny absurd - przekonuje. I dodaje: - Wyborcy PiS-u z Ameryki nie zagłosują na Ujazdowskiego tylko dlatego, że to sensowny gość, oni zagłosują na swoją listę. Jeśli do Senatu PiS wystawiłoby konia, a my mielibyśmy Ujazdowskiego, to - w żaden sposób nie obrażając Ujazdowskiego - popierająca PiS Polonia najpewniej zagłosowałby na tego konia. Bo to koń z dobrej, polskiej, katolickiej, patriotycznej partii.

Na tym nie koniec (potencjalnych) kłopotów. - Struktury zawsze są wkurzone, jak muszą robić takiemu "spadochroniarzowi" kampanię. To jest reguła - to już polityk Platformy. - Nie byliby wkurzeni chyba tylko, jakby im Tusk spadł albo ktoś tego pokoju. Tyle że na taką kandydaturę szans, przynajmniej na razie, nie ma - dodaje z ironią.

Czy działacze Koalicji Obywatelskiej będą chcieli pomagać Ujazdowskiemu w kampanii? Czy KO nie boi się buntu na pokładzie? Czy kandydatura byłego polityka PiS-u była jakkolwiek konsultowana z lokalnymi liderami? Między innymi o to chcieliśmy zapytać posła Marcina Kierwińskiego, szefa warszawskich struktur PO, ale mimo naszych prób, nie udało się nam z nim porozmawiać.

Kandydaci mają swoje sztaby, które organizują i przeprowadzają im kampanie. Koalicja Obywatelska organizuje różne wydarzenia, które są otwarte dla wszystkich kandydatów

- zapewnia nas z kolei Sławomir Potapowicz, szef stołecznych struktur Nowoczesnej. Pytany o stosunek działaczy KO do Ujazdowskiego, odpowiedział: - W ramach Koalicji Obywatelskiej mieszkańcy Warszawy mogą do Senatu wybrać osoby o bardzo różnym profilu światopoglądowym, bo poza panem Ujazdowskim są też pani Borys-Damięcka, pan Borowski czy pan Pociej. Chcemy pokazać, że jesteśmy szeroką formacją, w której każde poglądy są reprezentowane.

Ciężko postawić się Platformie

W rozmowie z Gazeta.pl Kasprzak zapewnia, że wsparcie otrzymuje także od polityków samej Platformy, choć - co zrozumiałe - nie jest to wsparcie publiczne. Mimo tego, jak mówi, niektórzy z nich pomagali mu zbierać podpisy pod listami poparcia jego kandydatury. - Generalnie, im bardziej na lewo, tym większe wyrazy wsparcia otrzymuję, bo pan Ujazdowski ze swoimi poglądami, delikatnie mówiąc, nie jest reprezentatywny dla całości opozycji demokratycznej - podkreśla.

Jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym, politykiem Platformy, który otwarcie poparł Kasprzaka jest Michał Boni. Były minister i europoseł słynie w PO z tego, że lubi wygłaszać niepopularne oceny i komentarze, które często nie są w smak kierownictwu partii.

Grzegorz Schetyna wykreował tu niepotrzebny problem, bo głosów Polonii Ujazdowski i tak nie odbije

- przekonuje w rozmowie z Gazeta.pl. - To najważniejsze wybory w historii, dlatego szczególnie ważne, żeby w ramach naszego obozu demokratycznego reprezentowane były wszystkie nurty i wszystkie poglądy. Także tych ruchów i środowisk, które o polską demokracją walczyły i które broniły jej na ulicach. A takich osób, niestety, na listach Koalicji Obywatelskiej jest zbyt mało. Nie zostały należycie docenione - tłumaczy swoje wsparcie dla Kasprzaka.

Jego zdaniem na debacie Ujazdowski - Kasprzak skorzystaliby wszyscy - oczyściłaby gęstą atmosferę w kręgach warszawskiej opozycji - i powinno do niej dojść.

Kazik Ujazdowski miałby w niej duże szanse, bo to inteligentny człowiek i bardzo doświadczony polityk

- zapewnia Boni. Na niespełna miesiąc przed wyborami szanse na taką debatę są jednak minimalne. Zdaniem Boniego, jeśli nie dojdzie do debaty, Ujazdowski i Kasprzak, a w ostateczności przynajmniej ich reprezentanci, powinni się spotkać i wyjaśnić między sobą wszystkie kwestie sporne, "żeby wystartował jeden kandydat, bo wtedy jest największa szansa na pokonanie PiS-u".

Poziom emocji między oboma politykami nie wskazuje jednak, że takie spotkanie jest scenariuszem wielce prawdopodobnym. - Nie wiem, czego sobie życzyć: 8 czy 28 proc. Zdaję sobie sprawę, że start naszej dwójki po stronie opozycyjnej zwiększa szanse PiS-u, ale nie można wiecznie ulegać szantażowi emocjonalnemu i politycznemu dwóch największych partii - mówi nam Kasprzak. I zaznacza: - W naszym obozie opozycyjnym bardzo ciężko postawić się dominującej Platformie. Nie dziwi mnie, że to zadanie wzięliśmy na siebie właśnie my. Obywatele RP zawsze byli pierwsi do zadań, do których inni się nie palili lub które uznawali za niewykonalne.

Co na to Ujazdowski? W "Porannej Rozmowie" Gazeta.pl nie pozostawił złudzeń: - Szkoda, ja walczę z Prawem i Sprawiedliwością, rywalizuję z Prawem i Sprawiedliwością. Rozumiem, że pan Paweł Kasprzak czyni przeszkodę. Wygram te wybory pomimo tej przeszkody, jaką czyni pan Paweł Kasprzak.

Więcej o: