Mariusz Kamiński ma w szeregach Prawa i Sprawiedliwości coraz silniejszą władzę. W ostatnim miesiącu przejął nadzór nad policją, SOP i strażą graniczną w Ministerstwie Spraw Zewnętrznych i Administracji po Jarosławie Zielińskim. Ten złą sławą cieszył się od jakiegoś czasu. Policjanci z podlaskiej komendy w anonimowych listach oskarżyli go wydawanie poleceń wykraczających poza ich kompetencje (chodziło m.in. o wycinanie konfetti i pilnowanie domu wiceministra, wokół którego - jak później tłumaczył - "znaleziono ludzką głowę").
Z ustaleń "Newsweeka" wynika, że to właśnie Mariusz Kamiński - w PiS-ie nazywany "Mario" - jako jedyny miał na tyle silną pozycję, by odsunąć Zielińskiego od części obowiązków i nadzoru nad służbami. Ten miał cieszyć się szczególnym zaufaniem Jarosława Kaczyńskiego. Jakie są przyczyny mocnej pozycji Kamińskiego? "Mario" ma być znany z umiejętności "zbierania haków" zarówno na opozycję, jak i na ministrów i innych polityków PiS, co jest szczególne cenione przez prezesa partii. Nie podoba się z kolei premierowi, który miał zabiegać u Kaczyńskiego o jego odsunięcie.
Morawiecki chciał się pozbyć Kamińskiego, bo na niego też zbiera haki
- powiedział w rozmowie z "Newsweekiem" anonimowy rozmówca z kręgów rządowych. Jak dodał, chodzi m.in. o badaną przez CBA sprawę prywatyzacji Ciechu, w której pośredniczył dom maklerski BZ WBK za prezesury Morawieckiego. Z kolei po aferze KNF zastępca Kamińskiego miał zostać oddelegowany do "patrzenia na ręce" ludziom premiera.
Niechęć Kamińskiego do Morawieckiego ma powodować, że w PiS zawiązał się nieformalny sojusz, a wszystkie kluczowe decyzje w partii podejmuje trójka polityków: Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i właśnie Mariusz Kamiński - podaje "Newsweek".