Kosiniak-Kamysz o skróconych obradach Sejmu: Władza chce coś ukryć, żeby wygrać wybory

Prezes PSL-u Władysław Kosiniak-Kamysz na konferencji prasowej dociekał nagłej przyczyny skrócenia obrad Sejmu i zwołania go ponownie już po wyborach. Kosiniak wskazywał na to, że prawdopodobnie rząd chce coś ukryć. Jego zdaniem może chodzić o nowelizację budżetu.
Zobacz wideo

We wtorek wieczorem nagle ogłoszono, że ostatnie posiedzenie Sejmu przed wyborami zostanie przerwane. Posłowie do pracy wrócą już po wyborach - 15 i 16 października. Taką decyzję podjęła marszałek Sejmu, argumentując, że to sami posłowie prosili ją o skrócenie posiedzenia, tak by obrady nie kolidowały im z kampanią wyborczą. W środę rano Władysław Kosiniak-Kamysz zwołał konferencję prasową i wypowiedział się w tej sprawie. 

Czytaj też: Witek twierdzi, że posłowie opozycji chcieli skrócenia Sejmu. "Nie jestem upoważniona, by ujawniać kto"

Szef PSL-u: Coś władza chce ukryć, żeby wygrać wybory

Zdaniem Kosiniaka nagłe przerwanie obrad Sejmu niekoniecznie jest związane z koniecznością prowadzenia kampanii wyborczej w terenie. - Jak by w tych obradach było coś, czym chcieliby się pochwalić rządzący, to oni w chwaleniu moi drodzy są najlepsi. Zrobiliby to teraz. Gdyby chcieli wprowadzić jakieś rozwiązania korzystne dla naszych rodaków, zrobiliby to dzisiaj i to w bardzo szybkim trybie - podkreślał.

Zapytany przez dziennikarzy o przyczynę przełożenia ostatnich dni obrad na termin powyborczy zauważył:

To rodzi podejrzenia. Co takiego chcą ukryć przed naszymi rodakami dzisiaj rządzący, że organizują zaraz po wyborach [posiedzenie - przyp. red.] (...) Jakie projekty będą forsować? Czy może chodzić o nowelizację budżetu rocznego? Takie pytanie trzeba zadać. Może z kasa państwową nie jest tak dobrze, jak słyszymy od lat.

Silnie podkreślał, że zapewnienia o dobrym stanie budżetu państwa wydają mu się wątpliwe:

No bo ktoś mówi o braku deficytu budżetowego, a szpitale są zadłużone na 13 mld złotych. Ktoś mówi o braku deficytu budżetowego, a jednostki samorządu terytorialnego nie są w stanie poradzić sobie z podwyżkami dla nauczycieli i muszą wstrzymywać inwestycje. To rodzi daleko idące podejrzenia i złe skojarzenia.

Skwitował to wszystko krótko:

Coś władza chce ukryć po to, żeby wygrać wybory. Bo strach jest ich największym napędem dzisiaj, strach przed przegraną i strach przed decyzjami Polaków.

Co takiego zostało zaplanowane na przełożone obrady? Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki mówił, że  pozostanie "kilka punktów kontrowersyjnych", a opozycja "będzie miała okazję do wystąpień". - Będzie sprawozdanie komisji VAT-owskiej i wotum nieufności wobec ministra Zbigniewa Ziobry, myślę, że to najważniejsze punkty - powiedział. Oprócz tego posłowie zajmą się sprawozdaniem Krajowej Rady Sądownictwa i Rzecznika Praw Obywatelskich.

W praktyce oznacza to, że posłowie obecnej kadencji już po wyborach będą uchwalać ustawy, gdy na nominacje poselskie czekać będą nowi parlamentarzyści. Według wicemarszałka Sejmu Stanisława Tyszki "to sytuacja bez precedensu". Już wczoraj twierdził, że może to oznaczać, że PiS po 13 października, na wznowionych obradach, może chcieć "przepchnąć" niewygodne dla siebie projekty.

Więcej o: