Poseł Platformy Obywatelskiej Leszek Ruszczyk w ostatnią niedzielę opisywał na Twitterze nietypową sytuację, jaka rozegrała się w Jedlińsku w woj. mazowieckim. Podczas mszy na ambonie miał pojawić się poseł, szef gabinetu politycznego premiera, Marek Suski.
Ruszczyk opisał, że w trakcie mszy dziękczynnej (tego dnia w Jedlińsku odbywały się dożynki) Suski miał zachwalać rząd.
Z ambony poseł Suski prowadzi wiec wyborczy, czytając list od premiera wychwalający rząd! Strach pomyśleć, co będzie świętością po 13 października: ksiądz czy premier?
- pisał Ruszczyk w niedzielę. Od razu na myśl może przychodzić analogiczna sytuacja z sierpnia, gdy podczas mszy w Kamieńcu Wrocławskim głos zabrał europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Jednak z Jedlińska nie ma żadnych zdjęć stojącego na ambonie Marka Suskiego.
Jak pisuje portal naTemat, na mszy, poza Ruszczykiem, były też posłanki Anna Kwiecień z PiS i Anna Białkowska z PO. Dwoje parlamentarzystów z Platformy, gdy Suski zaczął odczytywać list od premiera Mateusza Morawieckiego, wyszło z kościoła.
Myślałem, że może przeczyta list do rolników. A to była żywa propaganda, jaki świetny jest rząd. To było aż nieprzyjemne. Wyszedłem, bo nie po to chodzę do kościoła, żeby słuchać posła Suskiego. Nie miałem telefonu, bo bym to nagrał
- mówił naTemat Leszek Ruszczyk. W krytyce "wystąpienia" Suskiego wtórowała mu Białkowska, wspominając, że "nie dało się tego słuchać", a list był "polityczną nagonką".
Ruszczyk podkoloryzował zdarzenie?
Z kolei rozmówcy portalu wskazują, że poseł Ruszczyk podkoloryzował całe zdarzenie, ponieważ Suski odczytał list od premiera na koniec mszy i wcale nie "wystąpił na ambonie", a przy ołtarzu. - Gdzie? No tam, gdzie ksiądz, czy pan wójt podchodzi, i czyta. Z tego miejsca czytał - mówiła jedna z nich.
To zresztą nie pierwszy raz, gdy Marek Suski odczytuje list od premiera podczas wydarzeń związanych z Kościołem. To właśnie Suski odczytywał list do pątników na Jasnej Górze, który wystosował Mateusz Morawiecki - wtedy zrobił to na mszy na wałach jasnogórskich.