Mówi osoba kandydująca z listy PiS: - Mamy limity wydatków na kampanię wyborczą, więc osoby na niższych miejscach mogą wydać tylko po parę tysięcy złotych, a za to nie da się przeprowadzić kampanii.
Dalsze miejsca zajmują często kandydaci Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry, więc mają pod górkę.
Alians Ziobry z Gowinem
Przy okazji budowania list Ziobro z Gowinem zwarli szyki, by wyszarpać jak najwięcej wysokich miejsc na listach Prawa i Sprawiedliwości. Przeanalizowaliśmy, jakie miejsca dostali ludzie Ziobry i Gowina na tych listach. - Gowin dostał trochę wyższe miejsca i dwie "jedynki", ale to dlatego, żeby była jakaś równowaga między nimi - mówi osoba zaangażowana wtedy w negocjowanie miejsc.
Wynika to stąd, że ludzie Ziobry są bardziej rozpoznawalni niż ci Gowina. Widać to choćby po stołecznej liście PiS. Należący do Porozumienia Jarosława Gowina poseł Zbigniew Gryglas jest nr. 7, a "ziobrysta" Sebastian Kaleta (wiceminister i szef komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji) zajmuje pozycję nr 9. Ziobro jest jedyną "jedynką" Solidarnej Polski, a Gowin ma je dwie: Jadwigę Emilewicz (w Poznaniu) i prof. Wojciecha Maksymowicza (w Olsztynie).
Zastępy Ziobry
Ziobro chce wprowadzić do Sejmu przede wszystkim swoich najbliższych współpracowników z Ministerstwa Sprawiedliwości. Michał Wójcik startuje w Katowicach jako "dwójka" - tuż za premierem Mateuszem Morawieckim, który jest liderem listy.
Pozostałych swoich zastępców Ziobro wcisnął już na odleglejszych miejscach. Ostatni w Rzeszowie jest Marcin Warchoł. W Ministerstwie Sprawiedliwości można usłyszeć, że marzy mu się funkcja Rzecznika Praw Obywatelskich. Jest zresztą wychowankiem prof. Janusza Kochanowskiego - RPO, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Z cienia ma wyjść wiceminister Marcin Romanowski, który jest siódmy w Chełmie. Romanowski to jeden z najwierniejszych druhów Ziobry. Zastępcą ministra został dopiero w czerwcu, ale przy Ziobrze jest od czasu komisji śledczej ds. afery Rywina (ta działała od 2003 r.). Romanowski uchodzi za pracoholika, Ziobro zachwalał go mówiąc, że "pracuje za siedmiu". Jest też numerariuszem Opus Dei, co wiąże się m.in. z życiem w celibacie. Ziobro ma do niego duże zaufanie - widać to choćby po tym, że Romanowski stworzył Pracownię Liderów Prawa, która jest kuźnią kadr dla Ziobry.
Solidarna Polska "zbiedniała" o dwa mocne w swoim elektoracie nazwiska - Beatę Kempę i Patryka Jakiego, którzy są dziś posłami do Parlamentu Europejskiego. Na marginesie: o ile Beaty Kempy nie ma na listach, to jest już jej syn Cezary.
Chętnych do wypełnienia tej luki nie brakuje. Na listach PiS znajdujemy innych ludzi Ziobry, choć już bez takich głośnych nazwisk. Mariusz Gosek startuje w Kielcach. Zasiada w Zarządzie Województwa Świętokrzyskiego. Jego zdjęcie opublikowane na stronach urzędu zdradza zamiłowanie Goska do wielkich zegarków - taki właśnie prezentuje na ręce, którą podpiera brodę w refleksyjnym geście. To też wierny "ziobrysta" - wcześniej kierował kieleckim biurem Ziobry, a dziś jest sekretarzem generalnym jego partii. Jest dopiero numerem 11 w Kielcach, więc tylko gryząc trawę ma szansę na mandat.
Młodzi "ziobryści"
Minister Michał Woś jest z kolei "dwójką" w Rybniku. To jeden z najmłodszych (rocznik 1991), ale i perspektywicznych "ziobrystów". Był wiceministrem w MS, a obecnie jest ministrem ds. pomocy humanitarnej.
Ziobro ciągnie do Sejmu także swojego rzecznika - Jana Kanthaka. To jeden z ulubieńców ministra. Utrzymuje dobre kontakty ze środowiskiem Radia Maryja - właśnie on na pielgrzymce RM, podczas mszy odczytywał Pismo Święte.
Lgnący do Brauna
Z co bardziej znanych nazwisk można odszukać Dariusza Mateckiego - radnego w Szczecinie, który ma nr 15 na liście. To spec Solidarnej Polski od działań w internecie, administrator wielu napastliwych kont na Facebooku. Jak pisaliśmy na Gazeta.pl, lgnął do Grzegorza Brauna, który chciał rozstrzeliwać dziennikarzy TVN i "Gazety Wyborczej" i chwalił antysemitę Jacka Międlara - byłego księdza-nacjonalistę.
Gdy Matecki wchodził do polityki, to na jaw wyszło też, że Macademian Girl (blogerka zajmująca się modą) była prześladowana przez niego z powodu jej ciemnej skóry.
Cel: 11-12 szabel dla Ziobry
- Solidarna Polska ma teraz siedmiu posłów, a przed odejściem Kempy i Jakiego było ich dziewięciu. Celem jest 11-12, ale minimum to utrzymanie stanu posiadania - słyszymy od jednego z "ziobrystów".
Dla Ziobry optymalna byłaby sytuacja, w której bez szabel Solidarnej Polski PiS nie miałoby większości w Sejmie. Dla Gowina - podobnie. Najnowsze sondaże mówią o ok. 240 mandatach dla prawicowej listy, więc może się okazać, że arytmetycznie Ziobro czy Gowin i jego posłowie nie będą potrzebni do tworzenia większości dla kolejnego rządu. - Nawet wtedy jednak nie będzie rozłamu i wyrzucania Ziobry albo Gowina z koalicji, bo to byłoby szkodliwe dla samego PiS-u. Jednak już ich pozycja negocjacyjna będzie wtedy słabsza - dodaje nasz rozmówca.
Gołębie Gowina
Jeśli chodzi o prawicę, to "ziobryści" są jastrzębiami, a ludzie Gowina gołębiami.
Gowin ma dziś z kolei 12 posłów - część to transfery z opozycji. Adresuje swój przekaz do miejskich wyborców prawicy, bardziej "letnich" i przedsiębiorców, stąd minister Jadwiga Emilewicz (najbliższa współpracowniczka Gowina) jest "jedynką" PiS w Poznaniu. Sam Gowin chciał być ostatni w Krakowie, bo i tak weźmie tam mandat bez problemu.
Drugą jedynką Gowina jest prof. Wojciech Maksymowicz, znany neurochirurg, który jest liderem listy w Olsztynie. Na liście w tym samym okręgu znajdujemy też Michała Wypija - jest on doradcą w kancelarii premiera. Wypij był kandydatem na prezydenta Olsztyna, ale nie wszedł nawet do II tury, a teraz jest ostatni na liście PiS w tym mieście.
Jarosław Gowin sięgnął też po byłego polityka Platformy Obywatelskiej Andrzeja Gut-Mostowego, prywatnie milionera i właściciela wielu nieruchomości. Pcha do Sejmu Krzysztofa Cieciórę - świeżo upieczonego i młodego (ur. 1989) wicewojewodę łódzkiego, który jest - tak jak Gowin - ostatni na liście, tylko że w Piotrkowie Trybunalskim.
Od liberałów po skrajną "konserwę"
Nie zabrakło też posła Kamila Bortniczuka (nr 4, a zatem dość wysoko, w Opolu), który jest bardzo częstym gościem w mediach, a brylując w nich, ma duże szanse na mandat. Podobnie startują też inni aktualni posłowie Gowina - uchodzący za liberała Andrzej Sośnierz w Katowicach i skrajny konserwatysta Jacek Żalek w Białymstoku.
Tuż przed wyborami nową posadę dostała inna osoba ze środowiska Gowina - Dorota Łukaszyk. Jest teraz pełnomocnikiem premiera ds. budowy Centralnego Ośrodka Sportu. Ośrodek, którego koszt może wynieść 250-300 mln zł.
Mówi członek Porozumienia: - Wolelibyśmy być języczkiem u wagi w przyszłym Sejmie. Niestety tak to jest ułożone przez Nowogrodzką, żeby na swoje wyszedł PiS. Prezes nie jest tak naiwny, by pozwolić nam urosnąć za bardzo.