- Huragan był oczywiście prawdziwym powodem. Ale odegrał rolę ostatniego argumentu za tym, by nie przylatywać – powiedział amerykański informator Dziennik.pl. Portal forsuje tezę, że Donald Trump już 26 sierpnia po zakończeniu szczytu G7 w Biarritz miał zdecydować, że nie pojawi się w Polsce na 80. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej.
Według współpracowników Trumpa, tajemnicą poliszynela jest fakt, że 73-letni prezydent nie lubi odbywać podróży wymagających długich lotów, dlatego miał wykręcić się od kolejnej wizyty w Europie. Zresztą nie miał Polsce do przekazania żadnych dobrych wiadomości. Pentagon zamierza obciąć koszty około 40 wojskowych projektów na kontynencie. 771 mln dolarów, które miały zostać wydane na odstraszanie Rosji, pójdzie na budowę muru na granicy USA z Meksykiem – to dla Trumpa priorytet przed końcem kadencji.
Jak donosi Dziennik.pl, na cięciach najwięcej straci Estonia, gdzie miała powstać baza treningowa dla sił specjalnych, oraz Niemcy, Węgry i Słowacja, gdzie planowano rozbudowę infrastruktury lotniczej. Ale straci również baza w Powidzu, którą według pierwotnego scenariusza wizyty miał odwiedzić prezydent Trump. Musiałby jednak oznajmić, że zabiera 21 mln dolarów na magazyn paliwa lotniczego. Zatem wizyta w Powidzu, jako "logistycznie nie do wykonania" (choć bazę od poznańskiego lotniska Ławica dzieli tylko 80 km autostradą) została wycięta z harmonogramu amerykańskiej delegacji już 22 sierpnia. Natomiast nadal nie było mowy o tym, że Trump wyśle do Warszawy zastępstwo.
Trump obrażony na Europę
Powody "wykręcania się" Trumpa od podróży do Europy nie oscylują jednak wyłącznie wokół polskich spraw. Prezydenta już pod koniec sierpnia rozsierdził fakt, że Emmanuel Macron zaprosił do udziału w G7 Mohammada Dżawada Zarifa – ministra spraw zagranicznych Iranu.
Czarę goryczy przelał konflikt z Kopenhagą, która nie pali się do sprzedaży Trumpowi bogatej w cenne złoża Grenlandii. Trump miał odwiedzić Danię zaraz po zakończeniu obchodów w Polsce, ale odwołał wizytę zniechęcony słowami duńskiej premier, która jednoznacznie dała do zrozumienia, że do transakcji nie dojdzie.
Do ostatniej chwili robił Dudzie nadzieję
Prezydent USA odbył dwie rozmowy telefoniczne z prezydentem Dudą. 28 sierpnia jeszcze konsultował z nim kluczowe punkty programu odwiedzin (wizy, energetyka, obronność). Dopiero 30 sierpnia około 21.00, jak twierdzi Krzysztof Szczerski, expressis verbis padła deklaracja o zastępstwie. Prezydencki minister natychmiast powiadomił o odwołaniu wizyty Trumpa Georgette Mosbacher. Ambasador również miała być zaskoczona tym nagłym zwrotem akcji, obniżającym rangę wizyty zza oceanu.