Jarosław Kaczyński chce kupić jeszcze więcej głosów. Za nie swoje pieniądze [ANALIZA]

Rodzina i pieniądze. To dwa najważniejsze motywy konwencji PiS w Lublinie i całej kampanii wyborczej prawicy. Prezes Jarosław Kaczyński kreuje się na hojnego i sympatycznego dziadka, który rozda jeszcze więcej niż dotychczas. Ale po pierwsze nie swoje pieniądze, a po drugie za cenę dalszego orania instytucji państwa, przede wszystkim wymiaru sprawiedliwości.

Dziś Prawo i Sprawiedliwość jest partią o mentalności zwycięzcy. I zrobiło duży krok w kierunku samodzielnych rządów przez kolejne cztery lata. Liderzy obozu władzy dworowali sobie z opozycji i ogłaszali, że dadzą wyborcom szybciej i więcej, niż chce tego opozycja.

Szef kancelarii premiera, Michał Dworczyk: - PiS ustami naszych liderów zaprezentowała holistyczny program rozwoju całego kraju. Dla wszystkich grup społecznych mamy ofertę. Mamy nadzieję, że przez najbliższe tygodnie przekonany Polaków, aby ten program mógł być realizowany.

Ale ten program, to głównie podwyżki pensji minimalnej?

- Ten program to również ułatwienia dla przedsiębiorców, dla młodych. Ale także wzrost płacy minimalnej, bo Polacy powinni godnie zarabiać - odpowiada. 

Zobacz wideo

Najważniejsze w programie PiS są pieniądze

To dużo słów, ale najważniejsze w programie PiS są pieniądze. Obóz władzy proponuje „hattrick Kaczyńskiego”: 3 tys. zł pensji minimalnej na koniec 2020 r. i 4 tys. zł w 2023 r, podwójną "trzynastkę" dla emerytów i równe - takie jak dla rolników z Zachodu - dopłaty dla rolników. Najbardziej nośna jest pierwsza obietnica.

Ta podwyżka pensji minimalnej to odpowiedź PiS na obietnicę opozycji, która chciała z budżetu dopłacać po 600 zł tym osobom, które zarabiają mniej niż 4,5 tys. zł brutto. Różnica w tych ofertach jest taka: obietnicę PiS spełnić mają pracodawcy. A co więcej: podwyżka pensji minimalnej napędzi dochody budżetu. Słowem: przedsiębiorcy spełnią obietnicę PiS, a władza jeszcze na tym zarobi, by sfinansować inne obietnice. Bo najważniejszym skutkiem podniesienia płacy minimalnej jest wzrost wpływów podatkowych do budżetu.

To nie jedyne obietnice, ale to na nich skupił się prezes PiS. Inne to choćby podwyżki minimalnych emerytur do 1,2 tys. zł. Albo budowanie 100 obwodnic miast. Wedle PiS Polska ma być „najlepszym miejscem do życia w Europie”. 

Czytaj więcej: Jarosław Kaczyński na konwencji PiS w Lublinie: Za cztery lata pensja minimalna wyniesie 4 tys. zł

Rodzina, Kościół i LGBT

Zapowiedzi deszczu pieniędzy towarzyszył bardzo tradycyjny przekaz ideologiczny.  Zaczęło ją od odśpiewania znanego ze stadionów „Polska, biało-czerwoni…”. PiS-owi dziś w zasadzie nie udało się dziś jedno: reprezentacja Polski w wyjątkowo lichym stylu przegrała wczoraj mecz ze Słowenią, więc kontekst tej sportowej przyśpiewki się dopisał. Hymn odśpiewały i odegrały z kolei dzieci z zespołu ludowego. A pierwszym mówcą był ojciec mający u boku żonę i troję dzieci, który zadeklarował, że popierają  PiS, bo ta partia „wspiera polską tradycyjną rodzinę", a dzięki 500+ kupili „dom z ogródkiem”.

Prezes PiS wygłosił swoją mantrę, że „Kościół był i jest głosicielem i dzierżycielem jedynego powszechnie znanego w Polsce systemu wartości”. Przeciwstawił go nihilizmowi. Wedle prezesa PiS zatem, kto nie szanuje Kościoła, niszczy Polskę.

Wprost nie uderzył w środowiska LGBT i poprzestał na stwierdzeniu, że rodzina to „jedna kobieta, jeden mężczyzna w stałym związku i ich dzieci”. Nie wyjaśnił przez kogo ta tradycyjna rodzina jest atakowana. Jeśli już jednak o tym wspomniał, to znaczy, że politycy PiS niższego szczebla mogą prawić o „ideologii LGBT” i „tęczowej zarazie”.

Ale już dalszy - bardziej wyszukany - wywód prezesa, który zakrawał na wykład  z historii politycznej nudził dalsze rzędy działaczy. Bannery do wiwatowania zaczęły więc pełnić rolę wachlarzy. 

Obietnice socjalne i wzrost pensji to transakcja wiązana

Po ferii obietnic, które złożył J. Kaczyński, powiedział on rzecz najważniejszą. - Żeby iść tą drogą, żeby polskie płace rosły, żeby rosły inne dochody, musimy zrobić jeszcze wiele. Musimy naprawić polskie państwo. Zrobiliśmy w tej sprawie niemało. Sukcesem było tu powołanie Krajowej Administracji Skarbowej, ale zreformowaliśmy także rząd, umocniliśmy pozycję premiera, powołaliśmy bardzo wiele nowych instytucji, zmieniliśmy cały system prowadzenia polityki historycznej. Te reformy, zarówno procedur, jak i pewnych instytucji, w tym reforma sądownictwa, muszą być kontynuowane - podkreślił prezes PiS.

A to oznacza tyle, że obietnice socjalne i wzrost pensji (sfinansowane de facto przez przedsiębiorców), to transakcja wiązana ze zgodą na dalsze przeoranie instytucji państwa, a zwłaszcza kontynuacja rozprawy z sędziami. 

Prezes Jarosław Kaczyński, oraz władze partyjne i państwowe podczas konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Lublin, 7 września 2019Prezes Jarosław Kaczyński, oraz władze partyjne i państwowe podczas konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Lublin, 7 września 2019 Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl

Konwencja wyborcza PiS. Najsłabiej wypadł Mateusz Morawiecki

Najsłabiej na konwencji PiS wypadł premier Mateusz Morawiecki. O Ile Jarosław Kaczyński w oczach działaczy partyjnych status niemalże zbawcy narodu, a Beata Szydło jest ulubienicą elektoratu i szeregowych członków partii, to związek emocjonalny partii z Morawieckim jest bardzo słaby. Szefowi rządu przypadło uszczegółowianie obietnic, które obwieścił już wcześniej prezes i ogłoszenie nowych, ale nie budzących już takich emocji.

Co ciekawe, Mateusz Morawiecki jakby spodziewając się wypadania kolejnych trupów ze swojej szafy i oskarżeń o bycie „banksterem”, mówił że „zostawił ciepłe życie jak w Madrycie” (czyli posadę prezesa banku), by pójść w politykę. Bagatelizował „potknięcia” i „pseudoafery” obozu rządzącego - żadnego konkretu tu jednak nie wymienił, ale jasne jest, że chodzi o wykorzystywanie rządowych samolotów przez Marka Kuchcińskiego i aferę hejterską w Ministerstwie Sprawiedliwości. - Na naszych potknięciach nie Polacy nie tracą - podkreślał.

Przemówienia Jarosława Kaczyńskiego, Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego można by rozkładać na czynniki pierwsze. Do masowego wyborcy dotrze jednak prosty sygnał: bronimy tradycyjnej rodziny, a ludziom damy zarobić więcej. PiS-owi trzeba oddać, że potrafi kupować głosy.

Więcej o: