Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu "Super Expressowi". Pytany, czy będzie premierem, jeśli PiS wygra, mówi wprost: - Nie, dobrze mi w funkcji, którą pełnię, czyli prezesa partii. Tu się najlepiej odnajduję. I nie mam ambicji zastępowania Mateusza Morawieckiego, bo chciałbym, żeby to on był dalej szefem rządu.
Nazwisko premiera pojawia się w wywiadzie często. Oczywiście w jednoznacznie pochwalnym tonie. - Pan Mateusz Morawiecki jest świetnym premierem, wyjątkowo zdolnym człowiekiem obdarzonym nieprawdopodobną odpornością fizyczną i psychiczną - mówi Kaczyński.
Jak zdradził, w partii krąży żart na temat Morawieckiego: "Co by wyszło, gdyby ktoś mający brzydkie intencje naciął brzytwą rękę pana premiera? Przewody!" - Mateusz Morawiecki świetnie daje sobie radę w kontaktach międzynarodowych i nie ma żadnego powodu, żeby go zmieniać. Ja na żadne funkcje nie poluję. Stanowisko szefa partii w zupełności mi wystarczy, marzyłem o nim od młodzieńczych lat, nawet nie chcę mówić jak młodzieńczych… - opowiada prezes PiS.
Kaczyński zdradził, że o rządzeniu marzył już gdy miał 12 lat (grał wtedy w "O dwóch takich, co ukradli księżyc"). - Nie twierdzę, że byłem genialnym dzieckiem, ale już wtedy miałem pewne plany rządzenia. A cała reszta to była wyobraźnia dziecka - wyznaje prezes PiS.
Kaczyński pochwalił też Andrzeja Dudę, którego "sukcesy" partia ceni. - Byłoby z naszej strony wielce nieroztropne i nierozsądne, gdybyśmy chcieli szukać innego kandydata. Jest świetny układ: mamy prezydenta, który się sprawdza, mamy premiera, który się aż nadto sprawdza i idźmy dalej w ten sposób. Aha, i mamy jeszcze skromnego szefa partii, który gdzieś tam sobie pisze odpowiedzi na listy i pisma Polaków - stwierdza prezes PiS. W dalszej części wywiadu przyznaje też, że "wysoko ceni" Zbigniewa Ziobrę.
Zapytany o wyborczy pojedynek z Małgorzatą Kidawą-Błońską w Warszawie, Kaczyński zapewnia, że jej wynik jest mu "idealnie obojętny".