Jako pierwszy ze sprawozdaniem finansowym PiS zapoznał się tygodnik "Polityka". Ze złożonego przez partię dokumentu wynika, że wydała ona na kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego nieco ponad 17 mln zł. Przeznaczyć na nią mógł 19,2 mln zł (limit zależy od liczby zarejestrowanych kandydatów). Z budżetu państwa PiS otrzyma 7,1 mln zł zwrotu za wydatki, które poniósł w kampanii.
Najwięcej PiS wydał na miejsce na billboardy i plakaty - kosztowało to ponad 5 mln zł. Samo ich wydrukowanie wyniosło 2,3 mln zł. Tyle samo ile wydruk plakatów, kosztowało zorganizowanie wszystkich spotkań z wyborcami. Przykładowo - za piknik patriotyczny w Pułtusku, w którym wzięli udział Mateusz Morawiecki, Beata Szydło i Jarosław Kaczyński, PiS zapłacił 230 tys. zł.
Spośród kandydatów najdroższą kampanię miał Joachim Brudziński. Kosztowała ona 690 tys. zł. Nieco tańsza była kampania Beaty Szydło, która zdobyła najlepszy wynik w kraju - wydano na nią 472 tys. zł.
Zaskakująco niewiele wydano na kampanię Elżbiety Rafalskiej - zaledwie 37 tys. zł. Mimo to była już minister rodziny, pracy i polityki społecznej zdobyła drugi mandat dla PiS w okręgu lubuskim i zachodniopomorskim.
W kampanii pojawiły się również liczne mniejsze wydatki. Wśród z nich znalazła się m.in. ochrona Jarosława Kaczyńskiego, która PiS kosztowała 243 tys. złotych. Beata Szydło za 134 tys. zł wysłała do 109 tys. wyborców listy pocztą tradycyjną.
Co ciekawe, do wydatków kampanijnych zaliczono również życzenia wielkanocne, które w prasie opublikował Ryszard Czarnecki. Kosztowało to 2 tys. złotych.