To już kolejna publikacja zawierająca screeny rozmów sędziego Arkadiusza Cichockiego. Przypomnijmy: Arkadiusz Cichocki jest jednym z sędziów, których nazwiska przewijają się w tzw. aferze Piebiaka. Według doniesień medialnych Cichocki miał należeć do "Kasty" - zamkniętej grupy na WhatsAppie. Głośno było też o nagich zdjęciach, które wysyłał Emilii S., twitterowej hejterce atakującej sędziów, a prywatnie żonie sędziego Tomasza Szmydta, który przed aferą pracował w KRS.
Gdy na jaw wyszło, że sędziowie powiązani z Ministerstwem Sprawiedliwości brali udział w szkalowaniu sędziów przeciwnych reformie w wymiarze sprawiedliwości, Cichocki trafił na OIOM. Stamtąd prowadził korespondencje m.in. z dziennikarzami "Gazety Wyborczej" i Onetu. Jak opisywały media, sędzia chętnie rozmawiał z dziennikarzami i zapewniał, że wkrótce przekaże przez swoich pełnomocników oświadczenie. Ostatecznie jednak kontakt się urwał.
Teraz okazuje się, że były już prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach, będąc w szpitalu, nawiązał kontakt z sędzią. Jak opisuje Tomasz Skory z RMF FM, chodzi o osobę, do której o pomoc zwróciła się Emilia, "kiedy odwrócili się od niej jej współpracownicy z grupy hejterów oczerniających innych sędziów". Rozmówca Cichockiego też miał być celem ataków "Kasty". "Twoja sprawa nie była z mojej inicjatywy, na co mam dowody (...) Pozdrawiam i proponuję koniec wojny. I tak jesteśmy w niej pionkami, ja na pewno" - czytamy w jednej wiadomości. Dalej Cichocki pisze tak: "W tym towarzystwie każdy sprzedaje innych. Ja się przekonałem za późno i niestety nie zbierałem haków jak inni". Sędzia zaprasza swojego rozmówcę na rozmowę w szpitalu. Paweł, wprost powiem, jak do dawnego kolegi. Chcesz rozmawiać o takich sprawach, to znajdź chwilę i odwiedź chorego kumpla (albo byłego kumpla). Ja wyłączę telefon, a tę rozmowę skasuję bez screenów. Mam uraz do komunikatorów. Emilia oszukała i mnie, i Ciebie" - pisze.
W rozmowie pada stwierdzenie: "Pie****ę tamto towarzystwo. To Piebiak zlecił mi pracę z Emilią S.". W kolejnej wiadomości pada: "Dzięki Paweł. Z tamtej strony nie zainteresował się nikt. Dobra zmiana, k***a ich mać. Mogłem Cię posłuchać wcześniej".
Ostatecznie w szpitalu dochodzi do spotkania z dwoma sędziami. Jak podkreśla autor tekstu, opublikowane rozmowy posiadają także inne media. Przebieg rozmów zdaje się przeczyć tezie, że Cichocki, będąc pod wpływem leków, dał się szantażować. "Z przedstawionego powyżej materiału wynika jednak, że sędzia zachował przytomność umysłu i to jemu bardzo zależało na przekazaniu swojej wiedzy" - pisze Skory.
Jak podaje nieoficjalnie RMF FM, następca Cichockiego w gliwickim SO miał zwrócić się o wyjaśnienia do sędziów, którzy uczestniczyli w spotkaniu w bytomskim szpitalu.