Prezydent USA Donald Trump miał przyjechać z wizytą do Polski w dniach od 1 do 2 września i wziąć udział w obchodach 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Polityk odwołał jednak swój przyjazd, uzasadniając to tym, że w kierunku Florydy zmierza huragan Dorian. Meteorolodzy przewidują, że do tego czasu przybierze na sile tak, że zostanie sklasyfikowany jako huragan czwartej kategorii w pięciostopniowej skali.
Decyzję Donalda Trumpa skomentowali politycy opozycji. Większość z nich oceniła, że ta sytuacja pokazuje miejsce polskiej polityki na arenie międzynarodowej. Takiego zdania jest m.in. były minister finansów rządu PO-PSL Jacek Rostowski. "Trump ma inne, własne priorytety. Wizyta w Polsce na 80. rocznicę wybuchu wojny ewidentnie nie jest jednym z nich. To prysznic zimnej wody dla PiS i ich złudzeń co do tego prezydenta USA i smutna prawda dla na wszystkich" - napisał na Twitterze.
Poseł Platformy Obywatelskiej Piotr Misiło nawiązał też do późnego zaproszenia byłego premiera Polski, przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska na uroczystości państwowe w Warszawie. Rzecznik prezydenta argumentował brak zaproszenia dla Tuska tym, że nie jest on obecnie przywódcą żadnego z państw, a zaproszenia wysłane zostały tylko do przywódców państw Unii Europejskiej czy NATO. Potem jednak twierdził, że zaproszenia trafiły też do wszystkich byłych premierów i prezydentów Polski. Piotr Misiło podsumował nieobecność Donalda Trumpa i późne zaproszenie dla Donalda Tuska słowami: "Prawo i Sprawiedliwość nie chciało Donalda, to go nie ma...".
Z kolei były wicepremier Roman Giertych uznał, że Donald Trump ocenił, że PiS przegra wybory i dlatego postanowił zrezygnować z wizyty,
O komentarz pokusił się także Leszek Miller - "Donald Trump jeździ tam, gdzie ma jakiś interes do załatwienia. Do Danii nie pojechał, bo okazało się, że Grenlandia jest nie do kupienia. Polska co prawda nie ma niczego do sprzedania, ale to co miała kupić i tak już kupiła". Wcześniej w rozmowie dla WP.pl były premier zgodził się z opiniami, że Donald Tusk będzie najbardziej rozpoznawalnym politykiem na obchodach 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. W ocenie Leszka Millera Prawo i Sprawiedliwość nie chciało zaprosić Donalda Tuska, ponieważ w wyborach prezydenckich mógłby wygrać z Andrzejem Dudą.