Mateusz Morawiecki w TVN24 chwali Jarosława Kaczyńskiego. "Pan prezes byłby lepszym premierem"

- Jeżeli PiS wygra i będzie miało większość parlamentarną, to wtedy kierownictwo polityczne podejmie odpowiednie decyzje w swoim czasie. Dzisiaj nie ma decyzji, co będzie po wyborach - tak o swojej przyszłości na stanowisku premiera mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 szef rządu Mateusz Morawiecki.
Zobacz wideo

Premier Mateusz Morawiecki w programie 'Fakty po Faktach" TVN24 odniósł się do ubiegłotygodniowej dymisji wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, który miał być zaangażowany w akcję dyskredytowania sędziów. Szef rządu przekonywał, że minister Zbigniew Ziobro nic nie wiedział o tych praktykach.

- Dobrze się stało, że reakcja była taka szybka. 24 godziny i były pan minister Piebiak podał się do dymisji.  Odcięliśmy ten temat, zareagowaliśmy we właściwy sposób - stwierdził Morawiecki. Dodał, że "absolutnie naganna" jest "mowa nienawiści, różnego rodzaju akty, o których słyszeliśmy, ujawnianie pewnych danych".

Mateusz Morawiecki nie powiedział jednak wprost, czy oczekuje prokuratorskiego śledztwa. - Oczekuję dogłębnego wyjaśnienia tej sprawy i wypalenia żelazem takich zachowań - stwierdził.

Szef rządu był również pytany przez prowadzącą Anitę Werner o to, czy po wyborach i ewentualnym zwycięstwie PiS pozostanie na stanowisku premiera. - Jeżeli PiS wygra i będzie miało większość parlamentarną, to wtedy kierownictwo polityczne podejmie odpowiednie decyzje w swoim czasie. Dzisiaj nie ma decyzji, co będzie po wyborach - podkreślił.

Na pytanie "kto byłby lepszym premierem: Mateusz Morawiecki czy Jarosław Kaczyński", stwierdził, że "pan prezes Jarosław Kaczyński byłby znakomitym i najlepszym premierem".

- Jestem przekonany i pewny, że pan prezes byłby lepszym premierem - powtórzył. 

Dymisja wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka

W ubiegłym tygodniu portal Onet.pl opublikował korespondencję, którą z internautką Emilią miał prowadzić wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak oraz niektórzy sędziowie i urzędnicy. Rozmowa dotyczyła sposobów na dyskredytowanie sędziów krytycznych wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości. Odpowiednie materiały miały później trafiać do dziennikarzy i internautów.

W reakcji na doniesienia medialne wiceminister sprawiedliwości, Łukasz Piebiak, podał się w ubiegłym tygodniu do dymisji. Składając rezygnację, oświadczył, że wysuwane wobec niego zarzuty są oszczerstwem i również zapowiedział pozew wobec redakcji portalu.

W związku z tą sprawą minister sprawiedliwości i prokurator Zbigniew Ziobro odwołał też delegację do resortu sędziego Jakuba Iwańca. W poniedziałek odwołano też, bez bez podania przyczyny delegację do Sądu Apelacyjnego w Katowicach sędziego Arkadiusza Cichockiego. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie sprawdzające związane ze sprawą Emilii S. i Łukasza Piebiaka.

Jak informowała "Gazeta Wyborcza", grupa kilkunastu sędziów miała kontaktować się ze sobą za pośrednictwem internetowego komunikatora i omawiać tam działania dyskredytujące sędziów przeciwnym reformom wprowadzanym przez rząd PiS.

Sędziowie wymieniani w kontekście sprawy Emilii S. złożyli kilkadziesiąt pozwów cywilnych i prywatnych aktów oskarżenia o zniesławienie przeciwko dziennikarzom i wydawcom.

Więcej o: