I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf skierowała list do członków Krajowej Rady Sądownictwa, w którym zwróciła się o to, by KRS wstrzymała się z przedstawianiem prezydentowi Andrzejowi Dudzie wniosków o powołanie sędziów do Sądu Najwyższego.
Gersdorf powołała się przy tym na zastrzeżenia, które w czerwcu wyraził rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Evgeni Tanchev. Według Tancheva, Izba Dyscyplinarna SN nie spełnia wymogów niezawisłości sędziowskiej, ponieważ organ ją powołujący, czyli Krajowa Rada Sądownicza, jest w całości uzależniony od władzy wykonawczej i ustawodawczej.
Na obecnym etapie postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w powołanej wyżej sprawie nie sposób przesądzić, czy Trybunał podzieli opinię Rzecznika Generalnego Tancheva. Tym niemniej, kontynuowanie opisanych na wstępie postępowań będzie równoznaczne z nielojalnym wobec instytucji Unii Europejskiej dążeniem do wywołania skutków prawnych, bez względu na to, że w perspektywie kilku miesięcy skutki te mogą być uznane za sprzeczne z prawem unijnym.
- twierdzi Małgorzata Gersdorf.
I prezes SN zwróciła też uwagę na inny argument. Według Gersdorf, przedstawianiu wniosków o powołanie sędziów do SN "nie powinny towarzyszyć jakiekolwiek podejrzenia i spekulacje co do tego, czy członkowie Rady [KRS - red.] podejmowali zachowania, polegające na inspirowaniu lub nadzorowaniu zorganizowanej akcji insynuacji i oskarżeń pod adresem innych sędziów".
Małgorzata Gersdorf nawiązała także do kandydowania członków KRS na stanowiska sędziów SN.
Nie sposób także nie odnotować, że nazwisko jednego z kandydatów – członków Rady przewija się w mediach w kontekście przynależności do grupy w komunikatorze społecznościowym, której przypisuje się inspirowanie i nadzorowanie działań godzących winnych sędziów, w tym w Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego.
- stwierdziła.
W ubiegłym tygodniu portal Onet.pl opublikował korespondencję, którą z internautką Emilią miał prowadzić wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak oraz niektórzy sędziowie i urzędnicy. Rozmowa dotyczyła sposobów na dyskredytowanie sędziów krytycznych wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości. Odpowiednie materiały miały później trafiać do dziennikarzy i internautów.
W reakcji na doniesienia medialne wiceminister sprawiedliwości, Łukasz Piebiak, podał się w ubiegłym tygodniu do dymisji. Składając rezygnację, oświadczył, że wysuwane wobec niego zarzuty są oszczerstwem i również zapowiedział pozew wobec redakcji portalu.
W związku z tą sprawą minister sprawiedliwości i prokurator Zbigniew Ziobro odwołał też delegację do resortu sędziego Jakuba Iwańca. W poniedziałek odwołano też, bez bez podania przyczyny delegację do Sądu Apelacyjnego w Katowicach sędziego Arkadiusza Cichockiego. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie sprawdzające związane ze sprawą Emilii S. i Łukasza Piebiaka.
Jak informowała "Gazeta Wyborcza", grupa kilkunastu sędziów miała kontaktować się ze sobą za pośrednictwem internetowego komunikatora i omawiać tam działania dyskredytujące sędziów przeciwnym reformom wprowadzanym przez rząd PiS.
Sędziowie wymieniani w kontekście sprawy Emilii S. złożyli kilkadziesiąt pozwów cywilnych i prywatnych aktów oskarżenia o zniesławienie przeciwko dziennikarzom i wydawcom.