Podczas konferencji prasowej Mateusza Morawieckiego po posiedzeniu rządu, który zajął się projektem budżetu na rok 2020, padło pytanie o to, czy wobec Zbigniewa Ziobry zostaną podjęte kroki w związku z akcją szykanowania sędziów, która miała, według relacji mediów, mieć miejsce w jego resorcie.
- Pan minister Ziobro nie wiedział o tym, co się dzieje. W dużych instytucjach, gdzie są zatrudnione tysiące, czasami dziesiątki tysięcy ludzi, nie można dokładnie określić co, w którym kącie, jakiego pokoju, jakiego typu brudy czy nieczyste sprawy się zgromadziły. Dlatego pan minister Ziobro zareagował, tak jak powinien zareagować - podkreślił Mateusz Morawiecki.
Premier dodał, że decyzje o dymisji byłego wiceministra Łukasza Piebiaka, a potem odwołaniu delegacji sędziego Jakuba Iwańca do Ministerstwa Sprawiedliwości, zostały podjęte w 24 godziny. I szybko nawrócił do sprawy hejtu rzekomo finansowanego przez Urząd Miasta w Inowrocławiu.
- Tymczasem u naszych konkurentów politycznych, według doniesień medialnych, instytucje miasta Inowrocławia uczestniczą w zorganizowanym hejcie i pan przewodniczący Grzegorz Schetyna nie reaguje - stwierdził premier.
Podał również kolejne przykłady: Sławomira Neumana, który ma zarzuty prokuratorskie i sprawuje funkcję przewodniczącego klubu Platformy Obywatelskiej, czy Stanisława Gawłowskiego, który jest posłem PO i również usłyszał zarzuty prokuratorskie. Jak zaznaczył Mateusz Morawiecki, w żadnym z tych przypadków "partia pana Grzegorza Schetyny nie wyciąga wniosków".
- Apeluję, żeby w sposób bardzo sprawiedliwy traktować nieprawidłowości, które w domenie publicznej się pojawiają - powiedział. - Tutaj bardzo szybka reakcja i wyczyszczenie tego, co można nazwać bardzo delikatnie nieprawidłowościami, po drugiej stronie media donoszą o zorganizowanym hejcie w mieście, w którym uczestniczą instytucje tego miasta. Drodzy państwo, (...) należy z tego wyciągnąć jakieś podstawowe wnioski - podkreślił premier.
- Reakcja powinna być adekwatna, (...) taka sama po obu stronach sceny politycznej - podsumował.
Według relacji TVP Info, w Inowrocławiu jedna z urzędniczek Urzędu Miasta miała przyjmować faktury wystawione przez lokalną biznesmenkę za niewykonane usługi. Ratusz miał na tym stracić około 200 tys. złotych. W sprawie pojawiają się również inne wątki - w sumie postawiono około 180 zarzutów 16 osobom.
TVP Info w swoich materiałach przytacza też zeznania biznesmenki, z których wynika, że kwotami z faktu opłacano internetowych trolli. Tymczasem rzecznik CBA Temistokles Brodowski powiedział, cytowany przez "Fakty" TVN, że w śledztwie nie ma wątku hejtowania, a jedynie fałszowania faktur.
Do oskarżeń odniósł się prezydent miasta Inowrocławia Ryszard Brejza. Według niego osoba podejrzana w śledztwie "swoje bezsprzecznie niezgodne z prawem działania (...) próbuje przykryć rzekomymi zleceniami politycznymi oraz działaniami sieciowymi".