Premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej w Otwocku odniósł się do dymisji Łukasza Piebiaka ze stanowiska wiceministra sprawiedliwości, którą ten złożył we wtorek po południu. Wcześniej portal Onet ujawnił informacje, z których wynika, że Piebiak stał za skoordynowaną akcją dyskredytowania sędziów nieprzychylnych reformom sądownictwa przeprowadzanym przez PiS. Według doniesień portalu Piebiak miał wydawać postronnej osobie kobiecie o imieniu Emilia instrukcje dotyczące sposobu dyskredytowania sędziów i udostępnić jej ich dane kontaktowe. Proceder miał trwać nawet dwa lata i uderzyć w dobre imię około dwudziestu sędziów.
Mateusz Morawiecki zapowiedział, że przyjmie dymisję złożoną przez Piebiaka, który oficjalnie umotywował ją "powodzeniem reform, którym poświęcił cztery lata ciężkiej pracy".
Przyjmę dymisję pana ministra Piebiaka i sądzę, że to kończy tę sprawę
Zawsze obowiązuje zasada wysłuchania drugiej strony. Pan minister Piebiak będzie miał - jak sam określił - możliwość przedstawienia prawdziwych okoliczności wszystkiego tego, co zostało przedstawione opinii publicznej
- stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, dodając, że "zawsze trzeba wysłuchać również drugiej strony, nie tylko jednej".
Dla mnie pewne kwestie są niejasne, wymagają wyjaśnienia. Jestem przekonany, że dla pana ministra Ziobro również. W przypadku pana ministra Piebiaka, to - tak jak sam stwierdził - będzie kierował tę sprawę do sądu i sąd będzie mógł określić jaka jest rzeczywistość
- dodał Morawiecki.
Do słów Morawieckiego odniósł się m.in. profesor Andrzej Rzepliński, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego. - Dymisja Piebiaka nie kończy sprawy, bo całe to ministerium to jest oranżeria - powiedział na antenie TVN 24. Jak dodał, Łukasz Piebiak w przeszłości wielokrotnie kandydował do sądu okręgowego i sędziowie nie zgadzali się na to, żeby powierzyć mu funkcję sędziego okręgowego.
Przypomnijmy, że ujawnione przez Onet informacje Piebiak nazwał pomówieniami i zapowiedział wejście na drogę sądową z redakcją portalu. Natomiast wcześniej na pytanie dziennikarzy Onetu (jeszcze przed publikacją właściwego tekstu) o znajomość z Emilią odpowiedział z kolei: "Znam tę panią z Twittera. Nie wiem, co i gdzie wysyłała. Nie będę się wypowiadał na temat kontaktów z nią".