Do informacji publicznej trafia coraz więcej faktów związanych z przelotami rządowymi samolotami marszałka Marka Kuchcińskiego. W środę okazało się, że Kuchciński na pokład państwowych maszyn zabierał nie tylko swoją rodzinę, ale także innych posłów PiS i ich krewnych. W środę kierownictwo PiS zwołało spotkanie sztabu wyborczego. Na 12.30 w czwartek zostało zapowiedziane oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem poseł Jan Dziedziczak na antenie Polsatu sprawę komentował z perspektywy członka partii.
>>Kaczyński po nocnej naradzie PiS wygłosi oświadczenie. Temat oficjalnie nieznany<<
Jan Dziedziczak, były wiceminister MSZ, na antenie opowiadał, że partia bardzo dokładnie bada sprawę lotów marszałka Kuchcińskiego. "Jesteśmy zdeterminowani, by opinia publiczna poznała wszystkie fakty, również te niewygodne, jeżeli takie by się pojawiły" - zapewniał. Upewniał także, że kierownictwo partii będzie w tej materii konkretne i surowe:
Marszałek nie złamał prawa. Jeżeli złamał, to marny jego los - powiedział.
Dziedziczak przypomniał także o postulowanej zmianie przepisów - w ich myśl, politycy będą musieli dopłacać za przelot rodziny państwowymi samolotami. Przypomniał także, że Donald Tusk podobnych lotów wykonał 175 razem ze swoją żoną, córką i jej chłopakiem, a z kolei marszałek Borusewicz przeleciał się 700 razy na koszt podatnika, choćby po to, żeby wyprowadzić psa. Poseł przypomniał również, że Kuchciński w ramach zadośćuczynienia wpłacił przecież 23 tys. złotych. Podkreślił:
Opinii publicznej należą się przeprosiny. Ważna różnica między 175 lotami Tuska, a obecną sytuacją jest taka, że my wyciągamy wnioski.
Aferę lotniczą poseł Dziedziczak traktuje symbolicznie."Sprawa lotów marszałka Kuchcińskiego jest troszkę podsumowaniem naszych rządów. To jedyna afera, którą znalazła totalna opozycja" - podsumował.