W poniedziałek wyszła na jaw informacja, że jeden raz samolotem rządowym podróżował nie Marek Kuchciński, ale jego żona - Dorota. Marszałek Sejmu zapewniał jednak, że nie był to lot specjalnie dla niej zamówiony. Z dokumentów, do których dotarł portal tvn24.pl, wynika jednak, że szefowa gabinetu Marka Kuchcińskiego złożyła w lutym korektę zapotrzebowania na loty i zamówiła rejs, z którego miała skorzystać żona marszałka Sejmu. Pokazuje to, że Marek Kuchciński mija się z prawdą.
O słowa marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego zapytano w Sejmie europarlamentarzystę PiS Ryszarda Czarneckiego. Polityk bronił swojego kolegi z partii, mówiąc, że "być może nie skłamał".
- Zakładam, że mógł czegoś nie wiedzieć i powiedzieć w dobrej woli coś. Uważał, że stan faktyczny jest inny, a stan faktyczny był inny. Być może nie jest to kłamstwo, tylko po prostu brak dostatecznej informacji. Należałoby go zapytać. Świadomie na pewno nie chciał wprowadzać opinii publicznej w błąd - słowa Czarneckiego przytacza tvn24.pl.
Europoseł podkreślił drugi raz, że "być może niektóre wypowiedzi pana marszałka Kuchcińskiego wynikały z jego niewiedzy, na przykład co do instrukcji HEAD, a nie z intencjonalnej woli powiedzenia nieprawdy"
Ryszard Czarnecki powiedział również, że problem z lotami "urodził się z powodu nieczytelnych przepisów odziedziczonych po poprzednich rządach" i zaznaczył, że właśnie dlatego obóz rządzący wprowadza regulacje dotyczące przelotów najważniejszych osób w państwie i osób im towarzyszących".