Marek Kuchciński nie podał się do dymisji. - Pragnę wszystkich, którzy poczuli się urażeni, przeprosić. Jednocześnie chciałem zdecydowanie stwierdzić, że działałem zgodnie z prawem - powiedział w krótkim oświadczeniu.
Kuchciński podkreślał, że wszystkie loty, o których rozpisywały się media, były uzasadnione z racji pełnionej funkcji. Przyjąłem model marszałka, który działa nie tylko w budynku Sejmie, ale pracuje też aktywnie w kraju i zagranicą. Stąd wynika duża liczba spotkań i wyjazdów na uroczystości, w których biorę i brałem udział. Takich spotkań od początku kadencji odbyło się ponad 900, niejednokrotnie kilka dziennie. Uczestnictwo wielu z nich wymagało specjalnego transportu lotniczego - powiedział Kuchciński. - Loty zarówno te do Rzeszowa jak i na każde inne były związane z moją pracą jako marszałka Sejmu - dodał.
- Mam świadomość, że liczba lotów była duża - powiedział dodając, że wynikało to z jego modelu pracy. - Marszałkowi Sejmu RP przysługuje uprawnienie z korzystania wojskowych specjalnych statków powietrznych, co opisane zostało w instrukcji HEAD - stwierdził.
Podkreślał, że w samolotach z najwyższymi osobami w państwie mogą przebywać inne osoby. Marszałek powtórzył to, o czym informowała wcześniej Kancelaria Sejmu. - Były 23 loty, w których oprócz mnie na pokładzie byli moi najbliżsi - powiedział. - Rozumiem, że korzystanie z przysługujących marszałkowi Sejmu środków transportu, może budzić społeczne kontrowersje - podkreślił.
Kuchciński poinformował o jednym służbowym locie, kiedy na pokładzie samolotu znajdowała się tylko żona marszałka. - Po jednym moim locie z Warszawy do Rzeszowa, w drodze powrotnej do Warszawy, za zgodą dowódcy załogi i jego przełożonego, podróżowała moja żona. Nie był to lot zamawiany specjalnie, gdyż po tym, jak opuściłem pokład samolotu w Rzeszowie, samolot zgodnie z planem musiał wrócić do Warszawy. Lot ten nie posiadał statusu HEAD - przyznał. - Chcą rozwiać wątpliwości, postanowiłem wpłacić kwotę pokrywającą pełen koszt lotu - dodał. Jak poinformował, na podstawie wyliczeń MON wpłaci na konto Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych 28 tys. zł.
Przed wystąpieniem Kuchcińskiego Andrzej Grzegrzółka tłumaczył, dlaczego w kwietniowej odpowiedzi dla mediów Kancelaria Sejmu informowała, że kontrowersyjnych lotów nie było. - Chciałbym przypomnieć, że wówczas rzeczywiście takich informacji nie posiadaliśmy - powiedział dyrektor CIS.
Grzegrzółka odniósł się też do informacji o zniszczonych dokumentach dotyczących lotów. - Chciałbym zdementować te informacje, komplet dokumentów w tej sprawie za obecną kadencję są obecne w kancelarii - powiedział. Jak dodał, dzisiaj na stronie internetowej Sejmu opublikowane zostaną wszystkie informacje na temat lotów Kuchcińskiego.
Przypomnijmy, że od niemal dwóch tygodni media rozpisują się o przelotach Marka Kuchcińskiego. Marszałek korzystając z rządowych lub wojskowych samolotów podróżował z Warszawy do Rzeszowa. W niedzielę Onet informował, że Kuchciński w ciągu ponad roku latał w ten sposób niemal sto razy, co mogło kosztować podatników 4 miliony złotych. Gdy sprawa lotów wypłynęła, Kuchciński przelał - nie wiadomo na podstawie jakich wyliczeń - 15 tys. zł na konto Caritas.