Od kilku dni na jaw wychodzą kolejne szczegóły dotyczące lotów rządowym samolotem, które odbywała rodzina Marka Kuchcińskiego. Choć marszałek oddał 15 tysięcy złotych na cele charytatywne za 23 przeloty samolotem specjalnym na trasie Warszawa-Rzeszów, sprawa nie jest zamknięta. W środę wieczorem informowano, że jeden z tegorocznych lotów marszałka był oznaczony jako "sytuacja nagła", tymczasem Kuchciński w trakcie wyjazdu umieszczał w mediach społecznościowych zdjęcia z wypoczynku na nartach.
Nie odpuszcza także opozycja - w czwartek posłowie PO w ramach kontroli poselskiej przyszli do siedziby Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, by dowiedzieć się szczegółów na temat lotu marszałka. Głosu w sprawie wciąż nie zabrał jednak sam Marek Kuchciński. Milczenie marszałka Sejmu skomentował na antenie TVN 24 senator Alekander Bobko, który jest bezpartyjny, ale należy do klubu Prawa i Sprawiedliwości i z ramienia tej partii ubiegał się o mandat.
Mieliśmy kiedyś w historii Sejm niemy, dzisiaj mamy niemego marszałka Sejmu, tak pół-żartem, pół-serio mówiąc. Pan marszałek będzie się musiał z tego wytłumaczyć. Ja chcę wierzyć, że to wytłumaczenie jest możliwe i że będzie, że tak powiem, na korzyść pana marszałka
- powiedział rozmowie z dziennikarzami. Jak dodał, ma nadzieję, że żadne "naruszenie prawa nie miało miejsca".
Bobko wyjaśnił też, co jest jego zdaniem przyczyną tego, że Kuchciński do tej pory nie zabrał głosu w sprawie.
Ta niezręczna sytuacja wynika z pewnej małomówności pana marszałka
- przyznał senator z klubu PiS.
Przypomnijmy, że Aleksander Bobko też swoje "wylatał" - jak opisywaliśmy na Gazeta.pl, 2018 roku był w czołówce senatorów PiS, których pojedyncze zagraniczne delegacje kosztowały najwięcej. W listopadzie zeszłego roku podróżował do Ottawy i Toronto, a koszt pięciodniowej delegacji (zorganizowanej w związku z "wizytą oficjalną Senatu RP pod przewodnictwem Marszałka Senatu") wyniósł 20 056, 97 zł.