Może wrócić temat kandydatury Beaty Szydło na szefową unijnej komisji ds. zatrudnienia - twierdzi Polska Agencja Prasowa. Według informacji PAP, Prawo i Sprawiedliwość ma rozważać, by ponownie wystawić byłą premier do walki o to stanowisko.
W ubiegłym tygodniu europarlamentarzystka PiS nie została wybrana na szefową komisji w PE, a w sprawie jej kandydatury zarządzono tajne głosowanie, w którym przegrała stosunkiem głosów 27 przeciw wobec 21 "za". Jak twierdzili politycy PiS, np. Beata Mazurek, brak stanowiska dla Szydło to była "wyjątkowo głupia, podszyta polityczną ideologią zemsta".
Skąd w ogóle spekulacje, że PiS spróbuje jeszcze raz wystawić Beatę Szydło na szefową komisji ds. zatrudnienia w Parlamencie Europejskim? Wszystko za sprawą słów Jarosława Kaczyńskiego z niedzielnego pikniku w gminie Gózd w woj. mazowieckim.
Prezes PiS przepraszał tam za swoje spóźnienie, które tłumaczył spotkaniem z "wysłannikami". - Mamy, miejmy nadzieję mały, kryzys w Unii Europejskiej i trzeba było porozmawiać z wysłannikami - powiedział. Według informacji PAP mieli być to wysłannicy niemieckiego CDU, a z Kaczyńskim mieli rozmawiać właśnie o obsadzie unijnych stanowisk.
W Strasburgu w tym tygodniu kolejna tura obsadzania najważniejszych stanowisk w Unii. Po południu rozpocznie się tam drugie po eurowyborach posiedzenie Parlamentu Europejskiego. Najważniejszy punkt w harmonogramie - zaplanowane na wtorek debata i głosowanie nad kandydaturą Ursuli von der Leyen na stanowisko szefowej Komisji Europejskiej.
Wynik głosowania nie jest przesądzony. Frakcja Zielonych już zapowiedziała, że nie poprze Ursuli von der Leyen między innymi z powodu - jak to postrzegają - ignorowania przez nią zmian klimatycznych. Przeciwna jej kandydaturze jest również część socjalistów, w tym z Niemiec. Ich zdaniem "odejściem od demokratycznych procedur" było wybranie przez Radę Europejską kandydatki na szefową Komisji spoza grupy tak zwanych "kandydatów wiodących", wskazanych kilka miesięcy temu przez poszczególne frakcje polityczne.
Inne ugrupowania uzależniają swoją decyzję od szeregu czynników - liberałowie chcą między innymi sankcji za łamanie praworządności w krajach unijnych, a konserwatyści - stonowania nastrojów w tej kwestii i wstrzymania procedury kontroli praworządności.
Poparcie wobec Ursuli von der Leyen zadeklarowali tymczasem ludowcy, największa frakcja w Parlamencie Europejskim. EPL liczy jednak 182 europosłów, a do zatwierdzenia szefa Komisji Europejskiej potrzeba 376 głosów. Ursula von der Leyen ma czas do wtorku wieczorem na zdobycie poparcia wśród polityków innych ugrupowań - na wtedy zaplanowano głosowanie.