- Ja tez chciałem iść do takiej szkoły czy do takiej, ale trzeba było iść, gdzie były możliwości. Ja bym chciał, żeby wszystkie (szkoły - red.) były najlepsze w Polsce, ale tak nie jest i tak nigdy nie będzie. Nigdy wszyscy uczniowie nie dostaną się do najlepszej szkoły - powiedział senator Waldemar Bonkowski (niezrzeszony, wcześniej PiS) pytany przez reportera TVN24 o skutki reformy edukacji.
Jak podkreślał polityk, uczyć można się w każdej szkole, również w tej "gorszej". - Jak będą ludzie ambitni, to, nawet jeśli skończą tę nierenomowaną szkołę, a będą mieli dobre wyniki, mogą pójść na lepsze studia. To nie zamyka drogi, że jak już raz poszedł do gorszej szkoły, to do końca życia jest skazany, że będzie na gorszych studiach - stwierdził i dodał: - Będzie ambitny, będzie się kształcił, można się nawet w domu uczyć, jak się chce.
W roku szkolnym 2019/2020 we wrześniu w liceach - za sprawą reformy edukacji byłej już szefowej MEN Anny Zalewskiej - pojawią się zarówno absolwenci gimnazjów, jak i szkół podstawowych ("nowi" ósmoklasiści). Na Gazeta.pl opisywaliśmy, że szkoły miały dwa lata na przygotowanie się na podwójny rocznik, niektóre z nich zwiększyły nabór, ale nawet takie działania nie sprawiły, że uczniowie dostali się do swoich wymarzonych szkół ponadpodstawowych (liceów, techników czy zawodowych). Problemem pozostaje też po prostu liczba sal - część szkół nie jest w stanie jej zwiększyć, w dodatku przepełnione licea to też trudności z układaniem planu lekcji. Więcej klas to więcej zajęć, co mogłoby wymuszać np. pracę szkół w systemie dwuzmianowym.
Reporterzy TVN24 podliczyli, jak ta sytuacja wygląda w przypadku kilku miast wojewódzkich. W Krakowie mówi się o blisko 2,5 tys. uczniów, którzy niezakwalifikowali się do wybranej szkoły, w Gdańsku - 1,2 tys., a w Rzeszowie o tysiącu.