Na stanowisko przewodniczącej komisji zatrudnienia i spraw socjalnych byłą premier wysunęła grupa konserwatystów, do której należą europosłowie Prawa i Sprawiedliwości.
Ten wybór miał być potwierdzony zgodnie z ustaleniami między grupami, dotyczącymi podziału stanowisk według metody D’Hondta. Te ustalenia miały jednak zostać kolejny raz złamane. W ubiegłym tygodniu, mimo ustaleń, poparcia większości europosłów nie uzyskał Zdzisław Krasnodębski, kandydat konserwatystów na stanowisko wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
To odwet - tak przewodniczący grupy konserwatystów Ryszard Legutko skomentował odrzucenie kandydatury byłej premier na przewodniczącą komisji zatrudnienia i spraw socjalnych. Legutko powiedział, że w ten sposób socjaliści zareagowali na odrzucenie przez Polskę i kraje Grupy Wyszehradzkiej kandydatury Fransa Timmermansa na przewodniczącego Komisji Europejskiej na unijnym szczycie.
Tu się nie liczą kompetencje ewentualnego przewodniczącego komisji zatrudnienia. Nikt ich nie kwestionował. Nie było żadnej uwagi krytycznej, bo być nie mogło
- dodał przewodniczący europejskich konserwatystów. Legutko dodał, że nie zdarzyło się jeszcze, by ustalenia przedstawicieli grup politycznych dotyczące podziału stanowisk według metody D'Hondta zostały na komisji parlamentarnej odrzucone.
Podobnego zdania jest europosłanka, a do niedawna rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
Za tym dzisiejszym głosowaniem stoi środowisko liberalno-lewicowe, które de facto krytykuje nas za nieprzyjmowanie imigrantów, krytykuje nas za to, że demokracja w Polsce zwyciężyła i żądzą ci, którzy żądzą i de facto, że nie mogą się pogodzić wobec spitzenkandidaten, czyli to, że Polska razem z V4 zablokowała zarówno Timmermansa, jak i Webera
- powiedziała Mazurek w rozmowie z dziennikarzem TOK FM. We wpisie na Twitterze dodała, że jest to "kolejny akt politycznej zemsty".
Z kolei europoseł Robert Biedroń nie był zdziwiony decyzją eurodeputowanych. Zauważył, że Beata Szydło nie spotkała się z osobami z niepełnosprawnościami i ich opiekunami, którzy protestowali w Sejmie, a teraz ubiegała się o jedno z najwyższych stanowisk dotyczących tego obszaru. - Więc ocena jest niedostateczna - podsumował Biedroń. Dodał, że rząd PiS "konsekwentnie prowadził politykę antyunijną".