Poseł Cezary Tomczyk (PO) poinformował we wtorek wieczorem na Twitterze, że "właśnie" odebrał wezwanie na posiedzenie Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego.
Jak podkreśla poseł PO, z pisma podpisanego przez byłego szefa MON Antoniego Macierewicza wynika, że Cezary Tomczyk jest "uprzejmie proszony" o zjawienie się przed komisję kolejnego dnia - w środę o godzinie 13. Jak czytamy, podkomisja chce, aby poseł Tomczyk udzielił "informacji koniecznych do wyjaśnienia zdarzenia lotniczego z dnia 10 kwietnia 2010 r.".
Ta komisja już dawno powinna być zlikwidowana. Po czterech latach ustaliła... No właśnie. Nic nie ustaliła. Zmarnowała za to miliony złotych polskich obywateli
- skomentował działania podkomisji smoleńskiej poseł, dzieląc się zdjęciem pisma na Twitterze. Ocenił również, że jego zdaniem wezwanie nie dość, że jest "wątpliwe prawnie" to jeszcze "kuriozalne".
Chwilę wcześniej poseł Tomczyk był jednym z gości "Kropki nad i", w której mówił, że nie wie, jaki jest powód wezwania go przed komisję. - Nie mam żadnego związku ze Smoleńskiem, oprócz tego, że byłem wtedy posłem - mówił. Dodał, że w jego ocenie komisja przeprowadza kuriozalne eksperymenty, a nawet nie zbadała wraku samolotu. Zapewnił jednak, że w środę o godzinie 13 na pewno stawi się przed komisją pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza, ponieważ ma do jej członków kilka pytań. - Chciałbym wiedzieć jak to jest możliwe, że to pierwsza na świecie komisja, która zajmuje się badaniem wypadków lotniczych, która nie badała wraku i nie była na miejscu katastrofy - powiedział poseł PO.
Podobne wezwanie otrzymał inny poseł PO, Paweł Suski - on ma stawić się przed komisją smoleńską dwie godziny później, czyli w środę o godzinie 15. Poseł Suski również pisze o tym, że wezwanie jest kuriozalne, a w dodatku bezpodstawne. "Podkomisja smoleńska szuka nowych dowodów na zamach?" - zapytał Paweł Suski na Twitterze, gdzie również pokazał swoje wezwanie.