"Było groźnie, ostro". Morawiecki o kulisach rozmów ws. szefa KE. Najważniejszy był tajemniczy telefon

Jak przebiegały rozmowy o kandydatach na wysokie unijne stanowiska? Premier mówił, że "było groźnie i ostro", wspomniał, że musiał "apelować do sumień". W Polsat News Mateusz Morawiecki opowiedział, jak dowiedział się o nagłym zwrocie w negocjacjach ws. szefa KE. Zaczęło się od telefonu z nieznanego numeru.
Zobacz wideo

Premier Mateusz Morawiecki w Polsat News miał okazję opowiedzieć o ostatnich negocjacjach w Brukseli na temat obsadzania najwyższych unijnych stanowisk. Jak podkreślał, najważniejsze dla polskich władz było to, by kandydatem na szefa Komisji Europejskiej nie został obecny wiceszef instytucji Frans Timmermans, który wielokrotnie ścierał się z rządem w Warszawie ws. praworządności.

Premier tłumaczył, że w sprzeciwie wobec Timmermansa "nie było nic osobistego", a Holender po prostu zasłynął atakami na kraje Europy Środkowej i wyłącznie z tym się kojarzy w tej części Starego Kontynentu. Zarzucił mu też: - Komisarz Timmermans bronił sędziów postkomunistycznych.

Mateusz Morawiecki sporo mówił również o kulisach szczytu Rady Europejskiej, która debatowała o nowym, unijnym ładzie. Tak relacjonował to premier:

Było groźnie, było ostro, zbudowaliśmy sojusz z Włochami, oni i my dotrzymaliśmy słowa. Apelowaliśmy do sumień. Powiedziałem: 'możecie nas przegłosować 70 do 30, ale czy chcecie zaczynać nowe otwarcie w instytucjach europejskich od tego, że znaczna część populacji, którą my reprezentujemy, zostanie przegłosowana?'

Stanowiska w UE obsadzone. Tajemniczy telefon do Morawieckiego

Szef polskiego rządu przedstawiał narrację, że przez długie godziny debatowano o kandydacie czy kandydatce na najwyższe stanowisko w Komisji Europejskiej, a jemu teraz "mylą się dni, noce i godziny". Jak utrzymywał, ostrzegał inne kraje przed Timmermansem, wskazywał, że "też zostaną zaatakowane" jak Polska.

Mateusz Morawiecki w Polsat News wyjawił za to, jak dowiedział się o tym, że kandydatką na szefową KE miałaby być Ursula von der Leyen. Podkreślił, że były to "nietypowe okoliczności".

Siedziałem na kolacji z jednym premierem, dzwoni do mnie telefon. Numer się nie identyfikował, nie wiedziałem, czy odebrać. Zadzwoniła pani kanclerz Merkel z informacją, że może jakaś inna konfiguracja (składu KE - red.). Ucieszyło mnie to, bo nam chodziło przede wszystkim o to, by zablokować Timmermansa, najbardziej szkodliwą dla Polski kandydaturę

- oznajmił premier.

Mateusz Morawiecki daje von der Leyen "kredyt zaufania"

Pytany w Polsat News przez Bogdana Rymanowskiego, co w zasadzie udało się w takim razie ugrać, premier nie odpowiedział wprost. Zwłaszcza że dziennikarz przypomniał, że i von der Leyen krytykowała w przeszłości polski rząd.

"Czy pan nie żałuje żadnej swojej wypowiedzi?" - zapytał Rymanowski. "Czy ja nie żałuje? Oczywiście, że tak. I pani von der Leyen też pewnie żałuje jak każdy z nas - odparł Mateusz Morawiecki, broniąc von der Leyen stwierdzeniami, że ta jest krytyczna wobec Rosji i popiera NATO, dlatego dostała "kredyt zaufania".

- Rozmawiałem z nią przed tą nominacją, ale rozmawiałem z nią po panelu w Davos, widziałem bardzo zdrowe poglądy, to czy powiedziała coś w jednym czy drugim wywiadzie, to nie ma znaczenia. To kredyt zaufania obopólny, który zaciągnęliśmy wzajemnie, wierzę, że będzie to dobra współpraca - mówił. 

Więcej o: