Sondaż wykonany na zlecenie dziennika został opracowany przez IBRiS. Badacze pytali Polaków, kogo uważają za lidera opozycji, nie wskazując żadnych nazwisk, z których ankietowani mogliby wybierać. Chodziło o to, aby badani spontanicznie odpowiedzieli na pytanie, kto ich zdaniem jest liderem opozycji.
Zdaniem Zuzanny Dąbrowskiej, dziennikarki "Rzeczpospolitej", sondaż IBRiS pokazuje "personalną posuchę w opozycji". Dlaczego? Największa grupa badanych, aż 42,7 proc., nie wiedziała, kogo wskazać jako jej lidera. Pierwsze miejsce zajął Grzegorz Schetyna, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, z wynikiem 28,3 proc. - to niewiele, jak na czołową postać największego ugrupowania opozycyjnego w kraju. Drugi wynik jest znacznie niższy i należy do Donalda Tuska - zdobył on głosy 8,6 proc. badanych. Należy jednak pamiętać, że były premier nie jest ostatnio zaangażowany w politykę krajową i nie wiadomo, czy wynik ten znacząco by się zmienił, gdyby wrócił do Polski po zakończonej kadencji w Radzie Europejskiej. Do kogo należy trzeci wynik? Ostatnie miejsce na podium zajął Janusz Korwin-Mikke, którego za lidera opozycji uważa 3,1 proc. badanych.
Ankietowani w sondażu IBRiS jako lidera opozycji wskazali także jeszcze m.in. Władysława Kosiniaka-Kamysza (2,8 proc.), Włodzimierza Czarzastego (2 proc.) czy Pawła Kukiza (1,7 proc.).
- Wynik tego badania jest interesujący m.in. dlatego, że pomimo powszechnie znanych krytycznych opinii na temat politycznych talentów Grzegorza Schetyny to jednak on, a nie żaden inny polityk, przychodzi badanym na myśl, gdy pytamy o lidera opozycji i oczekujemy spontanicznej reakcji - skomentował wyniki badań szef IBRiS Marcin Duma.
Sondaż IBRiS został przeprowadzony metodą telefoniczną w dniach 28-29 czerwca na grupie 1100 ankietowanych.
Przypomnijmy, że z ostatniego sondażu przeprowadzonego przez pracownię Estymator dla portalu DoRzeczy.pl wynika, że w nadchodzących wyborach parlamentarnych Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na dwa razy więcej głosów niż Platforma Obywatelska. Gdyby wybory do Sejmu odbyły się w niedzielę 28 czerwca Prawo i Sprawiedliwość zdobyłoby 47,9 proc. głosów, a PO tylko 22,7. Otwartym pozostaje pytanie, czy wynik Platformy Obywatelskiej i opozycji w ogóle zmieniłby się wyraźnie, gdyby na ich czele stała osoba, którą za lidera opozycji uznawałaby większość Polaków.