Najpierw krótki opis czwartkowego posiedzenia Komisji Finansów Publicznych. Posłowie zajmowali się sprawozdaniem z budżetu za 2018 roku. Referat na temat sprawozdania budżetowego przedstawił przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowej, koreferat zaś standardowo posłanka PO Izabela Leszczyna. Posłanka zwróciła uwagę m.in. na wynajmowanie przez KNF od zagranicznej firmy budynku przy ul. Pięknej w Warszawie. - Na to miało być wydatkowane ponad 16 mln złotych - wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl Leszczyna. Posłanka podnosi, że "to są publiczne pieniądze" i funkcja Sejmu na tym właśnie polega, by kontrolować, czy takie wydatki są sensowne i rzetelne.
Po koreferacie Leszczyny głos zabrał Paweł Grabowski z Kukiz'15. Politykowi nie spodobało się m.in. to, że Leszczyna w swoim wystąpieniu wspomniała też o SKOK-ach, aferze w KNF i aferze GetBack. Również przewodniczący komisji Andrzej Szlachta (PiS) postanowił uczulić pozostałych członków, że ich zadaniem jest "rozpatrzenie sprawozdania z części budżetowej". - Nie dokonujemy oceny Komisji Nadzoru Finansowej, przewodniczącego, to są zupełnie inne sprawy. Dziękuję, że pan poseł [Grabowski - red.] wychwycił to, że zamiast mówić o budżecie, o jakościowym i ilościowym wykonaniu, to zaczynamy krążyć wokół tego tematu, zupełnie na obrzeżach - mówi Szlachta.
Do wystąpienia Grabowskiego odniosła się Leszczyna, która wyjaśniła, że zgodnie ze swoim zadaniem odniosła się do materiału przygotowanego przez KNF. - Broniłam swojego koreferatu, mówiąc, że właśnie o to chodzi w koreferacie. Dziwię się, że dla niego fakt wydania tych milionów na wynajem pomieszczeń, jest absolutnie do przyjęcia - mówi Leszczyna.
Jak słychać na transmisji na stronie Sejmu, Leszczyna pewnym siebie tonem broniła swoich racji, co najwidoczniej nie przypadło do gustu Szlachcie. Przewodniczący dalej stał na stanowisku, ze posłowie nie powinni oceniać KNF. Pozwolił sobie przy tym na osobistą uwagę: - Bardzo proszę, żeby pani przewodnicząca Izabela Leszczyna takiego mentorskiego tonu nie stosowała, bo nawet to nie jest stosowne jako kobiecie.
- Byłam w szoku jak to usłyszałam. To jest taki styl pisowski. Oni nas przepuszczają w drzwiach jako pierwsze, jednocześnie próbują dać sobie takie prawo, że jak już w tych drzwiach przepuścili, to oni są ważniejsi, mogą regulować stosunki i relacje. Ja mam to w nosie, nie chce przez te drzwi pierwsza przechodzić. To wstyd, że rozmawiamy o tym w XXI wieku - komentuje słowa Szlachty Leszczyna.
Szlachta tłumaczył się ze swoich słów w rozmowie z TVN24. - Zwróciłem uwagę, że taki mentorski styl nie jest stosowny kobiecie, która kojarzy się raczej z takim ułożeniem, z taką elegancją, z dostojnością. I to było tyle. Bardzo grzeczne i bardzo kulturalne - mówił poseł. Ocenił, że "mężczyźnie w pewnym wieku kojarzy się zawsze wystąpienia kobiet bardzo takie wysublimowane, eleganckie". - Czasem mężczyźni sobie troszkę więcej pozwalają, obserwujemy to w debatach publicznych - mówił. Pytany, czy kobiety nie mogą sobie "pozwalać", stwierdził:
W moim przekonaniu nie jest to zbyt eleganckie. Raczej jeżeli wulgaryzmy padają ze strony mężczyzny, to też nie powinny, ale raczej tak zwyczajowo to z tego kierunku słyszymy takie niestosowne wypowiedzi. Dlatego powiedziałem to, co powiedziałem, nic niestosownego nie było. Zawsze z wielkim pietyzmem, elegancko odnoszę się do wypowiedzi pań i panów posłów.