Były jachty i kampania PiS. Teraz prezes PFN zapowiada: Jesteśmy w stałym kontakcie z Hollywood

Czym obecnie zajmuje się Polska Fundacja Narodowa? Jak twierdzi jej prezes Filip Rdesiński prowadzi m.in. "wiele rozmów" o hollywoodzkim filmie. - Tak, jesteśmy w stałym kontakcie z Hollywood. Żeby nie wpłynąć na negocjacje, nie mówię o nich publicznie, dopóki nie będzie efektów - deklaruje.
Zobacz wideo

Filip Rdesiński od prawie roku pełni funkcję prezesa Polskiej Fundacji Narodowej, gdzie trafił z Radia Poznań (szefował rozgłośni). Zastąpił ówczesnego prezesa Cezarego Jurkiewicza, który został wiceszefem organizacji. Stery w PFN przejął, gdy za Fundacją, na którą zrzucają się największe polskie spółki skarbu państwa, ciągnęło się pasmo niepowodzeń.

Jeszcze przed prezesurą Rdesińskiego PFN nie wypaliło pływanie jachtem z Mateuszem Kusznierewiczem, choć ostatecznie jacht kupiono i wyruszył on w świat z inną załogą. PFN, która miała reprezentować polskie racje poza granicami kraju, uwikłało się też w rozgrywki nad Wisłą: w 2017 roku finansowała kampanię "Sprawiedliwe sądy" i to kilkoma milionami złotych.

Kampania miała przekonywać Polaków i Polki do reform wymiaru sprawiedliwości. Sąd jednak uznał wtedy, że PFN działała niezgodnie ze swoim statutem.

50 mln zł rocznie na PFN. Prezes o możliwościach finansowych

Jednak - zgodnie z deklaracjami Rdesińskiego - kiepskie czasy dla PFN właśnie miały minąć. W rozmowie z miesięcznikiem "WPIS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka" Filip Rdesiński opowiada o roku swojej prezesury, ale też kreśli kierunki, w które zmierza PFN. Fragmenty wywiadu opublikował też portal wPolityce.pl.

Przede wszystkim Rdesiński podnosi, że Fundacja na starcie (w pierwszym roku działalności) dostała 100 mln zł od spółek SP, a teraz rocznie "dostaje niecałe 50 mln". Jego zdaniem jednak te kwoty nie zawsze dają pole do popisu.

Produkcja dobrego spotu ze znanym aktorem kosztuje bardzo dużo, a żeby dotrzeć do szerokiego grona, musimy sięgać po znane twarze. Duży film hollywoodzki przekracza budżet PFN i to wielokrotnie. Docieramy, co prawda, do środowisk hollywoodzkich i proponujemy pewien wkład finansowy

- mówił Rdesiński. Gdy jednak dziennikarz wspomniał, że przecież oskarowy film "Jak zostać królem" wyprodukowano za około 5 mln dolarów, zmienił ton. Stwierdził, że owszem, PFN jest od "realizacji projektów większych i droższych", ale najważniejsze jest przekonanie innych, by inwestowali "w scenariusze filmowe o polskich bohaterach".

Rdesiński: Jesteśmy w stałym kontakcie z Hollywood

Jednak czy Polska Fundacja Narodowa w ogóle robi "podejścia" pod takie filmy? Według relacji Rdesińskiego jak najbardziej:

Tak, jesteśmy w stałym kontakcie z Hollywood. Żeby nie wpłynąć na negocjacje, nie mówię o nich publicznie, dopóki nie będzie efektów. Zdradzę tylko, że trwa wiele rozmów. (...) Niewiele mogę ujawnić, wspomnę jedynie ogólnie, że na film zasługują niewątpliwie sylwetka rotmistrza Pileckiego i jego niezwykłe bohaterstwo.

W pracy Polskiej Fundacji Narodowej, przy jej natłoku zajęć (Rdesiński wyliczał imprezy i projekty), mają jednak przeszkadzać bliżej niezidentyfikowane "lobby". Prezes PFN nie precyzuje jakie, ale rzuca w wywiadzie dla miesięcznika "WPIS":

Jest to lobby, któremu zależy na tym, aby Polska była krajem słabym i zdezorganizowanym; wówczas dużo łatwiej jest grać przeciwko niej i realizować własne interesy. Odkłamanie tego wizerunku Polski ma bowiem dużą wartość ekonomiczną.
Więcej o: