"Z okazji Parady Równości kilka oczywistości, żebyśmy nie dali się zwariować: - homo to zboczenie - homo to wstęp do pedofilii - płcie są dwie: żeńska i męska, są to cechy biologicznie wrodzone i niezmienne - w Polsce każdy może wziąć ślub z kimś płci przeciwnej - mamy równość. Stop dewiacji" - tak brzmiał twitterowy komunikat Godek z okazji warszawskiej Parady Równości.
Z powodu wpisu konto członkini zarządu Fundacji Życie i Rodzina zostało zablokowane na 12 godzin. Według komunikatu Twittera blokada spowodowana była "naruszeniem zakazu dotyczącego promowania nienawiści".
- Dzień dobry, dzień dobry, tak jak myślałam zapasowe konto się przydało. Napisałam parę słów prawdy, tweet bardzo dobrze się rozszedł, więc Twitter zablokował mi konto - napisała "Kaja Godek zapasowa" w reakcji na decyzję serwisu społecznościowego.
W rozmowie z "polsatnews.pl" działaczka pro-life stwierdziła, że "nie można już na Twitterze pisać prawdy".
- Jeśli chodzi o zakres swobody wypowiedzi, to on się notorycznie kurczy. Jest obowiązująca doktryna, a kto mówi inaczej, jest pozywany do sądu, blokowany, wyrzucany z mediów społecznościowych - oceniła kandydatka Konfederacji do europarlamentu.
Godek dodała, że rozważa podjęcie kroków prawnych w tej sprawie.