Gościem porannej rozmowy w Gazeta.pl był Bartosz Arłukowicz, były minister zdrowia i europoseł wybrany do PE z list Koalicji Europejskiej (startował jako "dwójka" z okręgu zachodniopomorsko-lubuskiego). W rozmowie z Łukaszem Kijkiem podkreślał, że nadchodzące wybory do Sejmu i Senatu "określą przyszłość Polski na osiem, dwanaście lat", o czym zarówno przedstawiciele opozycji jak i wyborcy powinni pamiętać.
Arłukowicz skomentował słowa Jacka Saryusza Wolskiego (europoseł wybrany z listy PiS), który w TVP Info stwierdził, że deklaracja samorządowców o poparciu opozycji "wygląda na wypowiedzeniu posłuszeństwa państwu przez jednostki terytorialne zarządzane przez totalna opozycję, czym powinien zająć się Urząd Ochrony Państwa [nie istnieje od 2002 roku - red.].
Saryusz Wolski lewituje w przestrzeni, która jest trudna do zrozumienia przez zwykłego człowieka. Jest to objaw pewnego rodzaju oddalenia się od realu. Ja na Saryusza-Wolskiego patrzę z takim lekarskim dystansem
- powiedział.
Były minister zdrowia odniósł się też do słów nowego ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego, który powiedział, że "jednym z najważniejszych przedmiotów, które niektórzy [opozycja - red.] chcieliby wprowadzić, to seksualizacja dzieci".
To jest tak obrzydliwe co oni opowiadają, że się nie mieści w głowie. Panie ministrze, nich się pan ocknie, w przedszkolu i w szkole dzieci się uczą czytać przede wszystkim. A to, żeby dzieci rosły w świadomość, to jest zupełnie co innego
Oni robią to specjalnie, żeby straszyć, pokazywać jakieś dziwne historie. Chcemy nowoczesnego, normalnego, europejskiego państwa, w którym dzieci się będą rozwijały na podstawie encyklopedii, a nie encykliki
- mówił.