Na rozbieżność między słowami Dominika Tarczyńskiego z PiS i jego deklaracjami w oświadczeniach majątkowych zwrócił uwagę portal Konkret 24.
Poseł wielokrotnie zaznaczał, że zrezygnował z pobierania publicznych pieniędzy i nie jest posłem zawodowym. Oznacza to, że jako poseł nie pobiera uposażenia ani diety, finansowanych z budżetu Kancelarii Sejmu i Senatu, które pochodzą m.in. z podatków.
Tak też zaznaczył na Twitterze we wpisie skierowanym do redaktora naczelnego portalu Onet.pl Bartosza Węglarczyka. "Panie redaktorze nie jestem ”posłem zawodowym”. Zrezygnowałem z pieniędzy publicznych. Nie pobieram. Mam swoją firmę" - napisał w styczniu 2018 roku.
Tymczasem Dominik Tarczyński zadeklarował w swoim tegorocznym oświadczeniu majątkowym z kwietnia 2019 roku, że pobrał uposażenie w wysokości 129,4 tys. zł i dietę parlamentarną w wysokości 31,5 tys. zł.
Podobnie zadeklarował też w oświadczeniach z poprzednich lat. Z tego z 2017 roku wynika, że pobrał uposażenie wynoszące 137,9 tys. zł i dietę w wysokości 6,3 tys. zł. Według oświadczenia z 2018 roku jego uposażenie wyniosło 141,9 tys. zł, a dieta - 33 tys. zł.
Konkret24 podaje również, że "za posłów zawodowych uznaje się osoby, które otrzymują uposażenie poselskie w pełnej wysokości". Jednocześnie portal przywołuje odpowiedź jaką Kancelaria Sejmu udzieliła wp.pl, wedle której "Dominik Tarczyński od 21 listopada 2015 r. otrzymuje pełne uposażenie poselskie w związku z zawieszeniem działalności gospodarczej. Niepełne uposażenie otrzymywał tylko od 12 listopada 2015 r. do 20 listopada 2015 r., kiedy było ono pomniejszone o dochody z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej". Portalowi nie udało się uzyskać komentarza Dominika Tarczyńskiego