Robert Mazurek w RMF FM przypomniał wypowiedź nowego ministra edukacji z połowy marca. Dariusz Piontkowski twierdził, że opozycja próbuje "seksualizować dzieci na siłę według takich standardów lewackich" oraz, że "tak naprawdę jest to próba wychowania dzieci, które zostaną oddane w jakimś momencie pedofilom". - Hasło adopcji dzieci przez pary homoseksualne w podobnym kierunku, niestety, zmierza. Zmierza w kierunku tego, aby część dzieci została wychowana potem na niestandardowe zachowania seksualne- mówił na antenie białostockiej TVP.
- Ja mówiłem o tym, że próbuje się doprowadzić do tego, żeby dzieci już kilkuletnie, jeszcze w wieku przedszkolnym były uczone masturbacji i to według mnie jest chore - tłumaczył minister. Przyznał jednak, że Standardów WHO nie czytał, a "przeglądał".
- Muszę znać cały dokument od deski do deski? Nie muszę. Ja tylko próbuję wytłumaczyć jako ojciec dorosłych już dzieci, ale także jako dziadek, że nie życzyłbym sobie, żeby moje dzieci jak trafią do przedszkola, czy do pierwszych klas szkoły podstawowej, żeby jednym z najważniejszych przedmiotów który chcieliby niektórzy wprowadzić, była próba uczenia ich zachowań seksualnych - powiedział.
Dalej tłumaczył, że mógł zostać źle zacytowany, bowiem chciał powiedzieć, że "może" tak być, a nie, że tak jest. Podczas rozmowy kilkukrotnie podkreślał, że używa słowa "może".
Przygotowywanie dzieci do życia seksualnego w zbyt wczesnym wieku nie jest dobre i nie powinniśmy tego robić. Zbyt małe dzieci niekoniecznie muszą być wychowywane seksualnie. Z mojego punktu widzenia jeżeli ktoś próbuje te malutkie dzieci, nasze dzieci i wnuki do tego zmuszać, wprowadzając tego typu zajęcia, może to w to niestety prowadzić do tego, że będzie to wychowywanie przyszłych obiektów pedofilskich
- tłumaczył dalej Piontkowski. Jego zdaniem jeśli "zbyt wcześnie obudzi się pewne zachowania i tolerancję dla zachowań dorosłych, to [dzieci] mogą stać się bezbronne wobec różnych zachowań.
Mazurek przypomniał ministrowi, że zajęcia tego typu są w Polsce dobrowolne [oraz dostępne dopiero od 4. klasy szkoły podstawowej - red.]. - Niektórzy chcieliby doprowadzić do tego, żeby to był przedmiot, który będzie powszechnie nauczany, na którzy uczęszczałyby wszystkie dzieciaki. Jeżeli jacyś rodzice chcą, żeby ich malutkie dzieci stykały się z zachowaniami seksualnymi i chciałby, żeby jeszcze ktoś prowadził zajęcia... No wydaje mi się to niepoważne - dodał.