Ukryta agenda akcji Stop pedofilii. Aktywiści chcą zakazać "promocji homoseksualizmu i masturbacji"

Wiktoria Beczek
Trwa zbiórka podpisów pod ustawą Stop pedofilii. Organizacja przedstawiająca się jako broniąca dzieci przed wykorzystywaniem mobilizuje obecnie wszystkie siły do walki. Cel akcji jest jednak zgoła inny - aktywiści chcą całkowicie zakazać edukacji seksualnej, a winą za pedofilię obarczyć osoby homoseksualne.
Zobacz wideo

"Stop pedofilii" to słuszne hasło, ale pod płaszczykiem troski o bezpieczeństwo dzieci, czają się niezwiązane z nim treści. Sama akcja rozpoczęła się jeszcze w 2014 roku, ale w ostatnich tygodniach, wyczuwając zapewne odpowiedni klimat polityczny, fundacja Pro - Prawo do życia rozpoczęła zbiórkę podpisów pod obywatelskim projektem ustawy. Zmiana miałaby dotyczyć artykułu 200b kodeksu karnego, a więc propagowania i pochwalania zachowań o charakterze pedofilskim. Początkowo więc wszystko się zgadza. Kluczowa reforma miałaby dotyczyć karania osób, które pełnią działalność związaną z wychowaniem, edukacją lub opieką na terenie szkół i placówek oświatowo-wychowawczych. Nadal brzmi niewinnie, ale z uzasadnienia dowiadujemy się, że chodzi de facto o zakaz edukacji seksualnej, która - zdaniem autorów projektu - "promuje wśród uczniów homoseksualizm, masturbację i inne czynności seksualne".

W projekcie przytoczono wyimki ze Standardów WHO i już tutaj znajduje się pierwsza manipulacja. Standardy są opisane dla dzieci w każdym wieku, ale w Polsce tego typu zajęcia mogą być prowadzone najwcześniej od czwartej klasy szkoły podstawowej i - co kluczowe - są nieobowiązkowe. Standardy nie są też w żadnym wypadku programem nauczania. Jak można przeczytać w dokumencie, "edukacja seksualna zakłada ścisłą współpracę z rodzicami", "rodzice są zaangażowani w prowadzoną w szkole edukację seksualną" i daje im to możliwość "wyrażania własnych życzeń oraz zastrzeżeń".

Z projektu Stop pedofilii dowiadujemy się, że edukacja seksualna na Zachodzie była "wprowadzana przez osoby skazane za przestępstwa pedofilskie". Przytoczono przykład Benjamina Levina, wiceministra edukacji w kanadyjskiej prowincji Ontario, a później doradcy lokalnej premier Kathleen Wynne, pierwszej lesbijki na tym stanowisku. Levin faktycznie został skazany za posiadanie dziecięcej pornografii, ale to nie on tworzył program edukacji seksualnej. Jak wyjaśniał "The Huffington Post", tworzyli go eksperci ds. edukacji i rozwoju dziecka oraz około czterech tysięcy rodziców z rad szkolnych w prowincji. Wśród tych osób nie było Levine’a. "Proponowane zmiany podparte badaniami i mają sprawić, że dzieci będą mniej podatne na molestowanie, również w sieci. To pedofile (...) najbardziej skorzystaliby na tym, by w mocy pozostał stary program" - czytamy.

W uzasadnieniu szeroko opisano też historię pary mężczyzn, którzy adoptowali i wykorzystywali małego chłopca. Jaki mieli związek z edukacją seksualną? Żaden. Twórcy projektu chcą jednak przekonać, że takie zajęcia "rozbudzają dzieci seksualnie, oswajają z homoseksualizmem i są wykorzystywane jako narzędzie przez lobby LGBT do realizacji radykalnych celów politycznych". Na stronie stoppedofilii.pl można również zobaczyć zbiór informacji pod hasłem "Pedofile i ich ofiary". Wszystkie 23 przypadki dotyczą osób homoseksualnych, choć nie we wszystkich chodzi w ogóle o pedofilię - w jednym przypadku opisano historię nastolatka, który przeszedł korektę płci wbrew woli rodziców, w innym - chłopca, który został twarzą marki Converse.

Kiedy w 2013 roku w Rosji wprowadzano ustawę zakazującą "homopropagandy" zastosowano ten sam "wytrych" - zasłaniano się dobrem dziećmi. Informacje na temat "nietradycyjnych relacji" miały być szkodliwe dla ich zdrowia i rozwoju. Mediom zakazano pokazywać osoby LGBT+ w pozytywnym kontekście i doprowadzono do zamknięcia jedynego w Rosji portalu, który oferował wsparcie nieheteroseksualnym nastolatkom. 

Orientacja seksualna nie ma związku z pedofilią 

Autorzy stwierdzają, że za pomocą edukacji seksualnej ma dochodzić do "masowego oswajania dzieci i młodzieży z treściami niszczącymi poczucie wstydu, naturalną ochronę przed wykorzystywaniem seksualnym". Co na to eksperci? Prof. Maria Beisert, seksuolożka i pionierka terapii pedofilów w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" tłumaczyła:

Dzieci o tym, że mogą być napastowane seksualnie, powinny się dowiadywać już w przedszkolu. O tym, że ktoś może chcieć dotknąć ich narządów albo rozebrać się przy nich. I że to jest niedobre. Sprawcy liczą się z tym, że małe dzieci nie będą potrafiły dokładnie opowiedzieć, co im się stało, oraz że są łatwym łupem, bo nie rozpoznają zagrożenia.

O tym, że pedofilia nie ma nic wspólnego z orientacją seksualną informowało w specjalnych oświadczeniach Polskie Towarzystwo Seksuologiczne. Wyjaśniano w nim, że orientacja jest pociągiem wobec osób danej płci, a pedofilia - wobec cech niedojrzałości płciowej:

Przypisywanie osobom homoseksualnym szczególnej – w porównaniu do heteroseksualnych – skłonności do seksualnego wykorzystania dzieci stanowi nieuprawnione nadużycie, a rozpowszechnianie skojarzenia między homoseksualnością a pedofilią jest domeną ludzi nieświadomych i niekompetentnych bądź też uprzedzonych do ludzi homoseksualnych i sprzeciwiających się prawom obywatelskim tych osób. Podtrzymywanie społecznego przekonania o szczególnej skłonności osób homoseksualnych do seksualnego wykorzystywania dzieci jest krzywdzące dla homoseksualnej części społeczeństwa, przyczynia się do niezwykłej trwałości uprzedzeń wobec tych osób i utrudnia pełne funkcjonowanie psychologiczne homoseksualnych obywatelek i obywateli.

Podobnie przedstawiają to również badania Kościoła Katolickiego. Raport na ten temat został wydany w 2011 roku w USA - sprawdzano m.in. tezę, czy bycie gejem jest powiązane z molestowaniem nieletnich. Badanie wykazało, że identyfikowanie się jako osoba homoseksualna lub seks z osobą tej samej płci przed wyświęceniem, nie stanowią czynnika ryzyka w molestowaniu nieletnich. Nie stwierdzono też, aby homoseksualne doświadczenia miały wpływ na płeć molestowanego dziecka. 

Badacz wyklęty autorytetem

Wyników tych badań nie podają jednak inicjatorzy akcji Stop Pedofilii. Kilkukrotnie na stronie powołują się natomiast na badania Paula Camerona, psychologa, który regularnie wizytuje Polskę, a przed kilkoma laty był również gościem Konferencji Episkopatu Polski, która zadeklarowała poparcie dla jego badań i tez. Cameron jest wspierany przez polskich hierarchów, ale już nie przez naukowców. Jeszcze w latach 80. został wykluczony z Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, które uznało jego metodologię za "słabą" oraz Amerykańskiego Towarzystwo Socjologicznego, które zarzuciło mu błędy w interpretacji i fałszowanie badań. Od jego działalności odcięło się też Towarzystwo Psychologiczne Nebraski i Kanadyjskie Towarzystwo Psychologiczne.

Wśród rażących błędów badawczych Camerona było m.in. porównywanie osób homoseksualnych z grup przestępczych do heteroseksualnych studentów, błędne cytowanie własnych prac, by nadać im większą rangę, przedstawianie nieprawdziwych historii o molestowaniu seksualnym czy obliczanie odsetka "molestowania dziecka przez dorosłego o tej samej płci" wśród wszystkich przypadków molestowania na podstawie liczby wyszukiwań w Google.

Przestępstwa pedofilskie to nie jedyne zagadnienie, w którym Cameron uważa się za specjalistę, choć wszystkie oscylują wokół homoseksualizmu. Rzekomy ekspert przekonuje, że osoby LGBT+ żyją znacznie krócej od osób heteroseksualnych, zażywają więcej narkotyków i są ciężarem dla społeczeństwa, bo chorują na AIDS. Skąd fiksacja? On sam twierdzi, że będąc czteroletnim chłopcem był zmuszony przez mężczyznę do seksu oralnego. W wieku pięciu lat miał być też molestowany przez kobietę, ale tę sytuację wspomina "z czułością" i twierdzi, że było to "raczej przyjemne doświadczenie".  

Organizacje antyaborcyjne i anty-LGBT

Tezy z prac Camerona były swego czasu przedstawiane na mobilnych wystawach. Na banerach widniały takie hasła jak "homoseksualizm poważnie szkodzi życiu i zdrowiu" czy "homoseksualiści żyją średnio 15-20 lat krócej". Posłużono się również badaniami Marka Regnerusa, stwierdzając, że "31 proc. lesbijek i 25 proc. pederastów gwałci wychowywane dzieci". Z metodologią u socjologa jest podobnie, jak u Camerona. Jak określiła to dr. hab. Joanna Mizielińska z PAN - "porównywał gruszki z jabłkami", badając dużą grupę dorosłych, wychowywanych w stabilnej rodzinie, w której rodzice byli różnej płci, i kilkukrotnie mniejszą grupę osób z rozbitych rodzin. Regnerusowi rażące błędy wytykały towarzystwa socjologiczne i medyczne, a media informowały, że badania opłacił konserwatywny think tank. Co więcej, sam socjolog poinformował w oświadczeniu, że jego badanie "nie daje podstaw do takich twierdzeń", jak te zawarte na banerze.

Wystawy z wyimkami z Camerona i Regnerusa organizowała fundacja Życie i Rodzina Kai Godek. Ona sama przez kilka lat działała w fundacji Pro - prawo do życia, która stoi za akcją Stop Pedofilii. Obie te organizacje zajmują się jednocześnie aborcją i homoseksualizmem. W przypadku Życia i Rodziny tych zagadnień dotyczyły wspomniana wyżej wystawa i inicjatywa Zatrzymaj aborcję, a w przypadku Pro - akcja Stop pedofilii i akcja Stop aborcji.

Dwa ostatnie przedsięwzięcia mogą być też kojarzone z charakterystycznymi ciężarówkami. Szczególnie w Warszawie często można natknąć się na ciężarówki ze zdjęciami płodów. Stoją one m.in. przed szpitalami, w których wykonywane są zabiegi przerywania ciąży - "aborcyjna rzeźnia" głosił baner na aucie przed Szpitalem Bielańskim. Część antyaborcyjnych ciężarówek zamieniła się w ostatnim czasie w pojazdy homofobiczne. Auta, które do tej pory krzyczały "aborcja zabija", dziś mają zdjęcie dwóch mężczyzn z tęczową flagą i podpisem "tacy idą po twoje dzieci - powstrzymaj ich" bądź hasła o tym, że "lobby LGBT chce uczyć dzieci masturbacji".

W ostatnich dniach grupa osób zebranych wokół inicjatywy Stop Bzdurom protestowała przeciwko akcji Stop pedofilii, jako w oczywisty sposób homofobicznej, wielu prawicowych działaczy komentowało sprawę tak, aby utrwalać nieprawdziwe i krzywdzące skojarzenia. Wśród nich był m.in. Michał Szymański, były pracownik Ministerstwa Sprawiedliwości, publikujący w skrajnie nacjonalistycznym “Szturmie”, pracowniczka IPN Marta Smolańska, prezes Młodzieży Wszechpolskiej Ziemowit Przebitkowski czy Krzysztof Bosak z Konfederacji.

Akcja Stop pedofilii nie jest realna próbą walki z pedofilią - projekt ustawy nie wspomina nawet o art. 200 i 200a kk na temat obcowania z nieletnimi i kontaktu z dziećmi przez internet w celach pedofilskich, a nawet nie zmienia wysokości kary za propagowanie treści o charakterze pedofilskim. Projekt ma dwa zadania - zakazać jakichkolwiek zajęć z edukacji seksualnej, również dostępnego od lat we wszystkich szkołach Wychowania do życia w rodzinie oraz zakonotować pedofilię z homoseksualizmem.

Za inspirację dziękuję slwstr-owi.

Zobacz wideo
Więcej o: