Strona rosyjska ustawiła tablice w poniedziałek 27 maja, a więc w dzień, w którym grupa polskich prokuratorów zaczęła prace na smoleńskim lotnisku Siewiernyj, gdzie przechowywany jest wrak polskiego samolotu Tu-154. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zareagowało już kolejnego dnia. Tablice, które stały się kością niezgody, mówią m.in. o chronologii wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku oraz o przyczynach katastrofy. Ich ustawienia, jak i samej treści, nie uzgodniono ze stroną polską.
Na jednej z tablic umieszczono informacje o tym, że ”śledztwo Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) ustaliło, że wszystkie systemy samolotu, do zderzenia z ziemią działały normalnie” i że MAK „jako przyczynę katastrofy wskazał nieprawidłowe działania załogi samolotu i wywieraną na nią presję psychologiczną” - informuje portal wPolityce. Inny z fragmentów mówi o tym, że Dowódca Sił Powietrznych generał Andrzej Błasik był w kabinie pilotów aż do uderzenia samolotu w ziemię, a jego obecność mogła powodować nacisk na pilotów, którzy starali się wylądować za wszelką cenę - pisze RMF FM. Na tablicach zaprezentowano wyłącznie teksty w języku rosyjskim.
Jak informuje RMF FM, podsekretarz stanu Marcin Przydacz przekazał ambasadorowi Rosji w Polsce Siergiejowi Andriejewowi, który został wezwany do MSZ, że strona rosyjska nie uzgodniła ze stroną polską zarówno treści tablicy, jak i samego jej postawienia. Z tego powodu Polska domaga się od Rosji zarówno wyjaśnienia sytuacji, jak i usunięcia tablic, które ustawiono niedaleko miejsca katastrofy smoleńskiej. MSZ domaga się również niezwłocznego wprowadzenia w życie polsko-rosyjskich uzgodnień ws. budowy pomnika ofiar katastrofy samolotu Tu-154.
Tablice mówiące o katastrofie smoleńskiej zostały zamontowane na terenie prywatnym. Ustawiła je tam Fundacja Pomocy w Pojednaniu Narodów Uczestniczących w Konfliktach Wojskowych z Rosji. Organizacja ta powstała w 2003 roku. Do tej pory zajmowała się przede wszystkim wojną ojczyźnianą z 1812 roku oraz interwencją radziecką w Afganistanie.