To historia przywołująca na myśl słynne już wstępy do komiksów o Galu Asterixie. Parafrazując rozpoczęcie pierwszego tomu komiksów Gosciennego i Uderzo po wyborach do europarlamentu na Podkarpaciu można żartobliwie napisać:
Jest rok 2019 naszej ery. Całe Podkarpacie zostało podbite przez PiS... Całe? Nie! Jedna, jedyna gmina, zamieszkała przez nieugiętych wyborców KE, wciąż stawia opór i uprzykrza życie kandydatom z obozu rządzącego.
Prawo i Sprawiedliwość w wyborach do PE potrafiło wziąć np. wszystkie gminy na Lubelszczyźnie, a w innych województwach i okręgach zostawić Koalicji Europejskiej zaledwie po kilka miejsc na mapie, w których wygrywał wspólny front opozycji. Jednak żadne z nich miejsc nie wyróżnia się tak bardzo, jak gmina Cisna na Podkarpaciu.
Podkarpacie - wszak bastion PiS - to trudny teren dla wszystkich, którzy nie są członkami tej partii. Okazuje się jednak, że jest jedna, niewielka gmina, gdzie górą była KE. Choć w powiecie leskim, gdzie leży Cisna, PiS miało dwukrotnie wyższe poparcie od PO, to właśnie tam musiało uznać wyższość KE.
Spośród 1590 wyborców uprawnionych do głosowania na wybory do europarlamentu w gminie Cisna, swój głos oddało 798 osób.
Z czego 375 na KE, a 286 na PiS. To sprawiło, że patrząc na powyborczą mapę Polski, opracowaną przez WB Data, na Podkarpaciu jest jeden, mały punkcik, który od razu zwraca uwagę:
Na mapie widać też jedną gminę w woj. świetokrzyskim, w której dominowali wybory KE. Świętokrzyskie jednak wchodzi - razem z Małopolską - w skład jednego okręgu.