Ze Schetyną źle, bez niego jeszcze gorzej. PiS i Kaczyński pokazali opozycji, jak przezwyciężyć kryzys przywództwa [ANALIZA]

Po dotkliwej porażce Koalicji Europejskiej w eurowyborach, jak bumerang wrócą dyskusje o tym, czy Grzegorz Schetyna nie jest głównym hamulcowym w walce ze Zjednoczoną Prawicą. Ale nawet jeśli ta teza jest prawdziwa, nie widać dziś w obozie Koalicji polityka, który mógłby zastąpić Schetynę i poprowadzić opozycję do zwycięstwa.
Zobacz wideo

- Nikt mi jednak nie pozwoli przegrać tych wyborów, następnych i prezydenckich. Nikt mi nie da następnej szansy - tak o swojej politycznej przyszłości mówił w pierwszej połowie marca sam Schetyna, udzielając wywiadu "Kulturze Liberalnej".

Było w tym wówczas sporo politycznej kokieterii. Po pierwsze, do wyborów pozostawało sporo czasu (2,5 miesiąca) i Koalicja Europejska wciąż liczyła się w walce o zwycięstwo. Po drugie, Schetyna doskonale wie, że ma partię pod pełną kontrolą i żaden przewrót mu nie grozi. Nawet w obliczu tak dotkliwej porażki jak ta w eurowyborach. Po trzecie, obóz Koalicji Europejskiej (a być może i całej opozycji) dotkliwe cierpi na brak popularnego frontmana, który porwałby za sobą obecnych wyborców KE, zmobilizował zniechęconych i zrobił różnicę w decydujących momentach kampanii.

Polacy nie ufają liderom KE

Schetyna znany jest jako świetny organizator, mistrz zakulisowych rozgrywek i wytrawny strateg, ale nie był, nie jest i już nie będzie typem frontmana i ulubieńca mas. Tymczasem właśnie kogoś takiego potrzebuje dziś opozycja spod znaku Koalicji Europejskiej. Wątpliwości w tej kwestii nie pozostawiają chociażby wyniki niedawnego badania Kantara dla "Gazety Wyborczej", Gazeta.pl i TOK FM. Płynie z nich prosty wniosek: Schetyna ma olbrzymi elektorat negatywny. Nie ufa mu aż 57 proc. rodaków (to drugi wynik wśród wszystkich polityków, tuż za plecami Janusza Korwin-Mikkego). Zaufanie deklaruje ledwie co piąty badany (22 proc.).

Dla porównania, lepiej wypada pod tym względem nawet Jarosław Kaczyński, który od lat jest przecież uważany za główny balast PiS-u poza twardym elektoratem tej partii. Prezesowi PiS-u ufa dziś 37 proc. Polaków, nie ufa - 54 proc. To wynik lepszy niż u jego odwiecznego rywala Donalda Tuska (ten sam wskaźnik nieufności, ale o 5 pkt proc. niższe zaufanie).

Opozycja spod znaku Koalicji Europejskiej wypada w porównaniu do Zjednoczonej Prawicy bardzo blado w sondażu zaufania do politykówOpozycja spod znaku Koalicji Europejskiej wypada w porównaniu do Zjednoczonej Prawicy bardzo blado w sondażu zaufania do polityków Grafika: Marta Kondrusik

O reszcie liderów Koalicji Europejskiej lepiej nie mówić. Nie dość, że o wysokim poziomie zaufania mogą jedynie pomarzyć, to ogromny odsetek Polaków po prostu ich nie kojarzy. Barbary Nowackiej - 34 proc. Polaków; Władysława Kosiniaka-Kamysza - 33; Włodzimierza Czarzastego - 31; Katarzyny Lubnauer - 30. Czołowe postacie obozu "dobrej zmiany" nie mają takich problemów. Poziom anonimowości wynosi u nich od 2 do 5 proc. Jedynie szef MSWiA Joachim Brudziński wyraźnie odstaje pod tym względem od kolegów i koleżanek - nie kojarzy go aż 35 proc. badanych.

Stabilność Schetyny

Także w samej Platformie Schetyna nie ma powodów do obaw. Przejmując władzę w partii w 2015 roku dobrze wyczuł, że Platformie potrzebny jest dopływ świeżej krwi, żeby odbudować utracone poparcie. Byle ten dopływ skutecznie kontrolować, eliminując tym samym ryzyko pałacowego przewrotu.

To dlatego w Platformie dopieszczeni są popularni w elektoracie "młodzi gniewni" - Rafał Trzaskowski ma bezpieczną posadę prezydenta Warszawy, Borys Budka został wiceszefem ugrupowania, a Krzysztof Brejza jest przez partię mocno "pompowany" w mediach i o mały włos, a zdobyłby mandat europosła. Do Brukseli jedzie za to inny bardzo lubiany w elektoracie Platformy polityk - najstarszy z całej czwórki Bartosz Arłukowicz. Dzisiaj żaden z nich nie myśli o rzuceniu wyzwania Schetynie, bo i żaden w takim starciu nie miałby szans. Z wielu powodów, ale to temat na zupełnie inny tekst.

O to, żeby partia nie wymknęła się Schetynie z rąk dbają jego zaufani ludzie - Sławomir Neumann (szef klubu parlamentarnego PO), Marcin Kierwiński (poseł i szef warszawskich struktur), Andrzej Halicki (poseł i szef mazowieckich struktur), Rafał Grupiński (poseł i szef wielkopolskich struktur) oraz Piotr Borys (dyrektor Biura Krajowego PO). W Platformie nic nie dzieje się bez ich wiedzy, a ponieważ wiedzę mają rozległą i szczegółową, Schetyna może spać spokojnie. Struktury są kontrolowane, wywrotowców nie ma, a na zewnątrz partia prezentuje się jako spójna całość.

Dylemat Tuska

Jedyną osobą, której polityczne zaangażowanie mąci spokój szefa Platformy był i jest Donald Tusk. Odkąd w styczniu 2016 roku Schetyna przejął partię, media i politycy opozycji często spekulują o powrocie przewodniczącego Rady Europejskiej do krajowej polityki. Taki powrót oznaczałby mniej lub bardziej jawną wojnę o wpływy ze Schetyną, który dzisiaj nawet mimo wyborczej klęski jest bezapelacyjnie politykiem numer jeden w opozycji.

Dla Tuska eurowyborcza klęska dowodzonego przez Schetynę obozu jest, paradoksalnie, dobrą wiadomością. Zauważalnie osłabia szefa PO, a i w całym obozie Koalicji Europejskiej zasiewa poważne wątpliwości odnośnie tego, co dalej czeka tzw. zjednoczoną opozycję. Chociaż pod koniec kampanii wydawało się, że pozycja Tuska w opozycji osłabła, a pomysł na niego nieco się zmienił, dziś wiele osób owładniętych ideą antyPiS-u jedynego ratunku będzie wyglądać właśnie w Tusku.

Czy Polacy czekają na powrót Donalda Tuska?Czy Polacy czekają na powrót Donalda Tuska? Marta Kondrusik / Gazeta.pl

Rzecz w tym, że były premier nie angażuje się do politycznej walki, jeśli nie ma bardzo dobrych widoków na zakończenie jej zwycięstwem. Dzisiaj takich widoków brak, co na pewno studzi jego chęć powrotu do krajowej polityki. Cytowany już sondaż Kantara dla "Gazety Wyborczej", Gazeta.pl i TOK FM pokazuje, że Polacy nie upatrują w Tusku zbawcy opozycji. Co prawda 35 proc. badanych uważa, że Tusk zwiększyłby szanse opozycji na pokonaniu PiS-u, podczas gdy tylko 17 proc. respondentów jest przeciwnego zdania. Kluczowa jest tu jednak inna liczba - 36 proc. Właśnie tylu Polaków uważa, że powrót Tuska niczego na polskiej scenie politycznej by nie zmienił.

Co dalej? Kluczowe będą tutaj obchody 30. rocznicy wyborów 4 czerwca. To tam miał (nadal ma?) powstać społeczno-polityczny ruch o tej samej nazwie. Ruch, którego patronem byłby nie kto inny, a właśnie Tusk. Inicjatywa byłego premiera miałaby stanowić ostatnią deskę ratunku dla poobijanej opozycji i pozwolić jeśli nie wygrać jesienne wybory parlamentarne, to przynajmniej odbić z rąk rządzących Senat i blokować Zjednoczoną Prawicę w parlamencie.

Lekcja Kaczyńskiego

Ruch 4 Czerwca to jednak dla opozycji, a już zwłaszcza Schetyny, plan B. Planem A wciąż jest rzucenie wyzwania PiS-owi na jesieni. Jednak po wyniku eurowyborów można powiedzieć, że będzie o to niesłychanie trudno, o ile w ogóle jest to wykonalne.

Patrząc na układankę personalną w szeregu opozycji, wszystko wskazuje na to, że Schetyna znalazł się w miejscu, w którym przez lata był Jarosław Kaczyński. W partii jest zbyt silny, żeby ktoś mógł odebrać mu władzę, jednak wśród Polaków jest zbyt niepopularny, żeby poprowadzić swój obóz polityczny do wygranej. Przynajmniej do czasu jesiennych wyborów parlamentarnych sytuacja Schetyny nie ulegnie zmianie.

Dla Koalicji Europejskiej nadszedł więc czas, by wyciągnąć wnioski z sukcesów największych rywali. Skoro lider nie chce ustąpić albo zwyczajnie nie ma go kim zastąpić, żeby zmiana była z korzyścią dla całego sojuszu, trzeba ruszyć głową. Być może rozwiązaniem byłoby przetestowane w Zjednoczonej Prawicy usunięcie się w cień i wystawienie na pierwszą linię polityka lub polityczki z czystą kartą? Kogoś, kto byłby w stanie zmobilizować zdemobilizowanych i poszerzyć bazę wyborców.

Krytycy z pewnością podniosą argument, że w pięć miesięcy takiej operacji przeprowadzić nie sposób. A na pewno nie sposób przeprowadzić ją z sukcesem. Pamiętajmy jednak, że PiS-owi tyle czasu wystarczyło, żeby z Andrzeja Dudy uczynić niezwykle popularnego prezydenta, a z Beaty Szydło premier Polski, która nawet półtora roku po odejściu z urzędu potrafi w wyborach zrobić wynik na poziomie niemal 526 tys. głosów.

Koalicja Europejska ma w swoich szeregach polityków, którzy już na starcie mają znacznie większy potencjał od wspomnianej dwójki. Jak często powtarzają liderzy Koalicji, trzeba umieć przedłożyć interes całej opozycji nad personalne ambicje. Wystarczy się odważyć. W końcu idąc za Platonem, najtrudniejszy w każdym działaniu jest właśnie początek.

Zobacz wideo
Więcej o: