W wyborach do europarlamentu Konfederacja przeżyła prawdziwy rollercoaster. Sondaż exit poll Ipsos dla TVNdawał prawicowej koalicji 6,1 proc. Late poll z nocy dawał Konfederacji tylko 5,1 proc., co już sprawiało, że balansowała na granicy progu wyborczego.
W poniedziałek PKW ogłosiła jednak prawie pełne wyniki na wybory do europarlamentu (99,31 proc. komisji) i tam Konfederacja ma już zaledwie 4,55 proc. poparcia.
Do tych zmian w wynikach odniósł się jeden z liderów Konfederacji, szef KORWiN Janusz Korwin-Mikke. Zaczął od tego, że jeszcze na wieczorze wyborczym, po ogłoszeniu exit poll, był pesymistą i "wykrakał".
Jednak ja bym to i owo sprawdził. Ponieważ atakowano nas jako ruskich szpionów, ludzie chyba niechętnie przyznawali się, że na nas głosowali? A jednak exit polls były znacznie wyższe od podanych wyników! Coś tu nie gra
- napisał na Facebooku Korwin-Mikke. Zaapelował też do zwolenników Konfederacji, by za porażkę nie obwiniali Roberta Gwiazdowskiego i jego Polsk Fair Play, ponieważ ta jest prounijna, a więc nie odbierała głosów prawicowej koalicji, a Platformie Obywatelskiej.