Do przerwy 0:3. Opozycja leży na deskach, ale wojny z PiS-em jeszcze nie przegrała [ANALIZA]

Po ogłoszeniu niekorzystnego dla Koalicji Europejskiej wyniku badania exit poll, Grzegorz Schetyna przekonywał, że to dopiero pierwsza połowa meczu. Jeśli faktycznie patrzeć na to w ten sposób, można powiedzieć, że opozycja przegrała ją 0:3. Sytuacja wygląda na beznadziejną, ale historia futbolu pamięta już powroty z takich wyników.
Zobacz wideo

- Kochani, to jest pierwsza połowa meczu! Wszyscy kochamy sport, wszystko jest przed nami - przekonywał przewodniczący Platformy Obywatelskiej, gdy na wielkim telebimie za jego plecami przy słupku z nazwą "Koalicja Europejska" ukazał się wynik 39,1 proc. - Zrobiliśmy pierwszy krok, zbudowaliśmy KE i to jest nasz wielki sukces - próbował ratować morale zgromadzonych na sali Schetyna.

Przyjmując jego piłkarską perspektywę, nie sposób przemilczeć fakt, że dzień przed wyborami do Parlamentu Europejskiego obchodziliśmy czternastą rocznicę jednego z najsłynniejszych finałów piłkarskiej Ligi Mistrzów w historii. 25 maja 2005 roku na stadionie Atatürka w Stambule mierzyły się Milan z Liverpoolem. Faworyzowani Włosi - w swoim składzie mieli takie gwiazdy światowej piłki jak Paolo Maldini, Alessandro Nesta, Andrea Pirlo, Kaka czy Andrij Szewczenko - szybko zadali rywalom trzy ciosy i na przerwę schodzili prowadząc aż 3:0. Wydawało się, że już jest po meczu...

Trzy bramki do przerwy

Dziś na przerwę z trzybramkowym prowadzeniem schodzi Zjednoczona Prawica. W chwili pisania tego tekstu wyniki badania late poll (IPSOS dla TVN) dają "dobrej zmianie" 44,7, a Koalicji Europejskiej 38,2 proc. Poparcie dla dwóch innych formacji, Wiosny i Konfederacji, to odpowiednio - 6,4 proc. i 5,1 proc. Nie ma się co oszukiwać, dla Koalicji Europejskiej to fatalny wynik.

Koalicja Europejska rzuciła do gry wszystko, co miała najlepszego. Wbrew przewidywaniom udało się jej zjednoczyć, chociaż sojusz rodził się w olbrzymich bólach, a nawet gdy już stał się faktem, to nie raz i nie dwa przechodził trudne chwile (głównie gdy PiS "podgrzewało" w debacie publicznej głośne tematy światopoglądowe). Mimo ewidentnych różnic programowych i światopoglądowych, porozumienie przetrwało do dnia głosowania i niewykluczone, że będzie trwać dalej.

Niewątpliwym atutem opozycji było również to, że starcie ze Zjednoczoną Prawicą odbywało się na jej terytorium - eurowybory to domena dzisiejszej opozycji, do urn tłumnie idą wyborcy z wielkich miast oraz lepiej wykształceni i lepiej zarabiający Polacy. Politycy opozycji przez wszystkie przypadki odmieniali polexit, do którego ich zdaniem konsekwentnie prowadzą Polskę rządzący.

Do kampanijnego boju ekipa Schetyny wypuściła nawet swojego (wydawałoby się) atutowego asa - Donalda Tuska. Przewodniczący Rady Europejskiej w ciągu zaledwie dwóch tygodni wygłosił w Polsce aż cztery przemówienia - w święto 3 maja na Uniwersytecie Warszawskim, z okazji 100-lecia Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, na gali 30-lecia "Gazety Wyborczej" i podczas marszu Koalicji Europejskiej w Warszawie. W ostatnim z nich postawił wszystko na jedną kartę i zdecydowanie poparł największą siłę w opozycji. - Idźcie do zwycięstwa! Polska znowu zadziwi świat i Europę. Wszystko w waszych rękach! - zachęcał.

Opozycyjnemu sojuszowi nie pomogły nawet problemy PiS-u na ostatniej prostej eurokampanii - premiera poświęconego pedofilii w polskim Kościele dokumentu "Tylko nie mów nikomu" i antyżydowska krucjata Konfederacji wymierzona w Nowogrodzką. W ostatnim tygodniu zmagań niemal codziennie głos zabierał prezes PiS-u Jarosław Kaczyński. To był znak, że chodzi nie tylko o mobilizację własnych wyborców, ale także (przede wszystkim?) utrzymanie spójnej narracji w obliczu trudności. Nie od dziś wiadomo, że gdy PiS ma kłopoty, to prezes wychodzi do ludzi i tłumaczy sytuację.

Rozczarowaniem Koalicji Europejskiej jest też z pewnością fakt, że chociaż frekwencja była niemal dwukrotnie wyższa niż w 2014 roku, nie pozwoliło to pokonać obozu władzy. Wątpliwe, by Polacy nagle przekonali się do istotności eurowyborów. Bardziej prawdopodobne jest to, że eurowybory stały się istotnym elementem krajowej polityki (taką tezę potwierdza chociażby przebieg i treść kampanii) i dlatego przyciągnęły do urn tak wiele osób. Tak wiele, ale dla Koalicji Europejskiej wciąż zbyt mało. Dlatego w kuluarach podczas wieczoru wyborczego politycy tego obozu jak mantrę powtarzali, że muszą jeszcze zintensyfikować wysiłki w celu mobilizacji tych wyborców, którzy tym razem zostali w domu.

Polowanie na Biedronia

Na wieczorze wyborczym politycy Koalicji robili dobrą minę do złej gry. Przekaz dnia (a raczej wieczoru i nocy) był następujący: to jeszcze nie koniec walki, jesteśmy blisko remisu, udało nam się stworzyć szeroki i silny sojusz, decydujące będą wybory parlamentarne. Wszyscy jak jeden mąż powtarzali też, że Koalicja Europejska musi zostać poszerzona.

O kogo? Kandydat może być tylko jeden - Wiosna Biedronia. Były prezydent Słupska wynik 6,6 proc. z badania exit poll przyjął podczas wieczoru wyborczego swojej partii niemal ekstatycznie - krzyczał o sukcesie i drodze do zwycięstwa na jesieni. Reakcję Biedronia trudno racjonalnie wytłumaczyć, a już z pewnością jakkolwiek obronić. Do eurowyborów szedł z postanowieniem, żeby "policzyć się" i zobaczyć, jaki jest realny potencjał Wiosny, tymczasem na własnej skórze przekonał się o sile rządzącego od lat polską polityką duopolu PiS vs antyPiS (oba bloki wzięły aż 82,9 proc. głosów według badania late poll).

Lada dzień w obozie Koalicji Europejskiej i jej medialnych akolitów rozpocznie się szukanie winnych mocno rozczarowującego rezultatu wyborczego. Łatwo się domyślić, że winny będzie właśnie Robert Biedroń. Krytykował Schetynę i spółkę, nie chciał przyłączyć się do antyPiS-u, chwalił niektóre elementy polityki rządzących. Na koniec uzyskał słaby wynik. Teraz rozpocznie się wielotygodniowy proces publicznego i kuluarowego urabiania/łamania byłego prezydenta Słupska, aby przed jesiennymi wyborami złożył hołd lenny Schetynie.

Do tego będzie trzeba dodać poczucie zawodu części partyjnych struktur Wiosny i pierwsze wątpliwości odnośnie tego, co dalej. Koalicja Europejska zrobi wszystko, żeby to wykorzystać i prośbą bądź groźbą wcielić Biedronia w swoje szeregi pod pozorem tworzenia frontu jedności narodu przeciwko PiS-owi. Takiej próby ognia Biedroń w swojej politycznej karierze jeszcze nie przeszedł. A patrząc na ostatnie tygodnie w wykonaniu Wiosny, ciężko powiedzieć, czy jest na to gotowy.

Tusk wraca do gry

W pogoni za Biedroniem, Koalicja Europejska musi jednak bardzo uważać, żeby po drodze nie pogubić tych, którzy już są na pokładzie. Niewiadomą stanowi tutaj PSL. Tajemnicą poliszynela jest, że struktury ludowców od początku są sceptyczne wobec uczestnictwa partii w Koalicji Europejskiej. Po eurowyborach dokonają bilansu zysków i strat, a rachunek wystawią prezesowi Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi. Matematyka jest zaś nieubłagana - w 2014 roku PSL miało cztery mandaty w Parlamencie Europejskim; w kadencji 2019-24 przypadnie im o jedno miejsce mniej.

Po przegranych eurowyborach ze zdwojoną siłą powrócą pytania o polityczną przyszłość Donalda Tuska - ostatniego człowieka, który potrafił pokonać PiS. Sam przewodniczący Rady Europejskiej nie skomentował wyniku głosowania na Twitterze, co w jego przypadku jest gestem wielce wymownym. Paradoksalnie, porażka Koalicji Europejskiej działa na korzyść Tuska, który na ostatnim odcinku eurokampanii wydawał się nieznacznie, bo nieznacznie, ale jednak tracić na politycznym znaczeniu w obozie opozycji.

Teraz wszystkie oczy znów zwrócą się w stronę Brukseli, a wszystkie uszy będą nasłuchiwać płynących stamtąd zapowiedzi ze strony byłego premiera. Pierwsze z nich padną zapewne w Gdańsku - podczas obchodów 30. rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 roku. To tam rozpocznie się druga połowa meczu, o którym wspomniał Schetyna. Czy Koalicja Europejska, podobnie jak Liverpool w pamiętnym finale z Milanem, zdoła odrobić trzybramkową stratę? Wydaje się, że to zadanie z gatunku niewykonalnych, ale kochający futbol Schetyna i Tuska powiedzieliby, że dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.

Zobacz wideo
Więcej o: