Sceną ostatnich godzin eurokampanii są wały przeciwpowodziowe, sztaby antykryzysowe i zalane miasta na południu Polski. Aktorzy tego politycznego teatru paradują w kaloszach, wiatrówkach i z parasolami. Mało kto spodziewał się, że decydujące starcie o wyborcze głosy pomiędzy Zjednoczoną Prawicą i Koalicją Europejską odbędzie się w takich właśnie okolicznościach.
Za tych rządów, za tego pana premiera tak służby działają, że jeszcze nigdy nie działały. Strażacy, policja, wszystko, pan wójt. Jestem pełen podziwu
- recytuje wzmożony starszy mężczyzna z lubelskiej wsi Palikije. Jego dom zniszczyła trąba powietrzna. Adresatem laurki jest premier Mateusz Morawiecki, który przyjechał na miejsce zdarzenia. Na krótkim nagraniu widać, że szef rządu czuje się wyraźnie skrępowany słowami obywatela. Materiał niemal natychmiast po wizycie otrzymuje i emituje TVP Info. Niektórzy doszukują się w całej sytuacji typowej "ustawki" polityka z mediami.
Szerokim echem odbija się również wizyta posłanki Elżbiety Kruk (PiS) w miejscowości Stasin (też na Lubelszczyźnie). "Jedynka" tutejszej listy Zjednoczonej Prawicy do Parlamentu Europejskiego nie odstępuje na krok premiera Morawieckiego. Wizytuje z nim miejsca dotknięte przez kataklizm, wysłuchuje strażaków podczas sztabu antykryzysowego. Na zdjęciach widać, że w tych trudnych warunkach paraduje w butach na obcasie i ze strażacką kurtką zarzuconą na plecy. To rodzi wiele kąśliwych komentarzy.
Partyjnej koleżanki na antenie RMF FM broni szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk.
Oczywiście możemy wszystko obśmiać, możemy zażartować z każdego wydarzenia, ale wydaje mnie się, że obowiązkiem każdej władzy i polityków tych najważniejszych, związanych z rządem i parlamentarnych, jest być z ludźmi wtedy, gdy ich potrzebują
– argumentuje.
Kampanijno-powodziowych absurdów jest jednak więcej. Podczas wizyty w Małopolsce premier Morawiecki zachwala na Twitterze zbiornik retencyjny Bieżanów: "Dzięki zbiornikowi retencyjnemu Bieżanów na rzece Serafa mieszkańcy Starego Bieżanowa w Krakowie mogą czuć się bezpieczniej. Zbiornik - wybudowany w pełni ze środków krajowych - szczególnie w tym roku uchronił tereny, które wcześniej były wielokrotnie zalewane". Jednak nic nie jest tu prawdą. Szef rządu szybko zostaje uświadomiony, że Stary Bieżanów jednak został zalany, a budowa zbiornika retencyjnego była możliwa dzięki Unii Europejskiej, która sfinansowała blisko 80 proc. wartej 14 mln zł inwestycji.
Część polityków Zjednoczonej Prawicy (m.in. wicepremier Beata Szydło) informuje o zawieszeniu kampanii ze względu na powódź pustoszącą południe kraju. Po czym... udają się na zalane tereny. W ostatnich godzinach kampanii niemal wszyscy najważniejsi politycy obozu władzy są tam, gdzie skupia się uwaga mediów - w miejscowościach zmagających się ze skutkami klęsk żywiołowych.
Postawę PiS-u punktuje Koalicja Europejska. - Wszyscy teraz walczą z powodzią, kto bardziej jest zaangażowany w kandydowanie, tym bardziej walczy - podczas konwencji w Chorzowie stwierdza przewodniczący Platformy Grzegorz Schetyna. I dodaje:
Szczególnie jeśli jest w PiS przebiera się i widać, że to jest polityczny kabaret, a nie prawdziwe państwo
W programie "Tłit" Wirtualnej Polski Schetynie wtóruje Andrzej Halicki, jeden z jego najbliższych współpracowników i "dwójka" na warszawskiej liście Koalicji Europejskiej.
Nie czepiałbym się tych, którzy są na miejscu z koniecznością koordynowania sztabów kryzysowych, ale występy w szpilkach i kurtce strażackiej nie przysparzają powagi. Była taka pani polityk, która się nawet sfotografowała w ten sposób
- wbija szpilę posłance Kruk. - Sytuacja jest poważna i dramatyczna. Rząd średnio sobie radzi z klęską, a te obrazki dowodzą, że przekroczył pewną granicę. Tego być nie powinno - podkreśla.
O powadze sytuacji świadczy fakt, że minęło ledwie kilkanaście godzin od słów przewodniczącego Schetyny, a czołowi politycy Koalicji Europejskiej również odnaleźli się na pogrążonym w chaosie południu Polski. Wspomagać główny blok opozycyjny pojechał nawet prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Z twitterowej relacji na profilach związanych z Koalicją Europejską można wyczytać, że celem jego wizyty jest uruchomienie samorządowego funduszu wsparcia dla poszkodowanych regionów. Z kolei przewodniczący Platformy zapewnia, że mieszkańcy południa kraju w starciu z naturą nie będą pozostawieni sami sobie. A, i jeszcze, że rząd PO-PSL zawsze świetnie radził sobie z tego rodzaju kryzysami.
Politycy Koalicji Europejskiej utrzymują jednak, że to obóz władzy próbuje zbijać sondażowe punkty na ludzkiej tragedii. - To jest problem od zawsze, po raz pierwszy on się pojawia przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Ludzie to widzą i ocenią - przyznała w Porannej Rozmowie Gazeta.pl europosłanka Danuta Hübner, "czwórka" KE na warszawskiej liście, zapytana o to, czy PiS wykorzystuje powodzie na południu kraju w celach kampanijnych.
Jej ocena mogłaby być diametralnie inna, gdyby zobaczyła dwa krótkie nagrania wideo z zalanych terenów, które wyciekły do internetu. Na jednym główną rolę odgrywa przewodniczący Schetyna; na drugim - prezydent Trzaskowski. Obaj w eleganckich garniturach, choć bez krawatów. Element wspólny: posłanka PO Joanna Frydrych, "piątka" na podkarpackiej liście Koalicji Europejskiej do europarlamentu.
- Joannę znam od lat, jest świetną parlamentarzystką, bardzo skutecznym posłem, dobrze walczy o sprawy Podkarpacia na Wiejskiej - zachwala podwładną Schetyna. - Znam Joannę, pracowałem z nią w parlamencie w Polsce, na Wiejskiej w Sejmie, i mam nadzieję, że również sprawdzi się w Brukseli. A nawet jestem tego pewny - dodaje na drugim filmiku Trzaskowski.
Czy strategia kampanijna przyjęta przez Zjednoczoną Prawicę i Koalicję Europejską na ostatnie godziny przed głosowaniem może dziwić? Absolutnie nie. A już na pewno nie kogoś, kto politykę (zwłaszcza polską) śledzi od dłuższego czasu. Czy może bulwersować? Statystycznego wyborcę z pewnością tak; dziennikarzy - zdecydowanie nie, są już do tego przyzwyczajeni; twardy elektorat - wręcz przeciwnie, to przekaz, na który czekają.
A to właśnie o twardy elektorat toczy się teraz gra. O jego mobilizację i determinację. Dwa główne obozy polityczne, jeśli wierzyć sondażom, idą łeb w łeb i dzisiaj nikt rozsądny nie pokusiłby się o postawienie własnych pieniędzy na zwycięstwo któregoś z nich. Każdy zdobyty głos, każdy przekonany wyborca jest więc na wagę złota. Polityka to - czy nam się to podoba, czy nie - w dużej mierze sztuka cynizmu i wykorzystywania okazji. A tutaj okazja trafiła się przednia. Obu stronom polsko-polskiej wojny.
PiS próbuje skonsolidować swoich wyborców wokół silnej władzy, która nie zostawia obywateli na pastwę losu w obliczu tragedii. "Dobra zmiana" chce pokazać skuteczność władzy i sprawność państwa. Wykorzystywać psychologiczny mechanizm, wedle którego w trudnych czasach społeczeństwo zawsze jednoczy się wokół władzy. A im ta władza silniejsza, tym lepiej. Dodatkowo, Zjednoczona Prawica pokazuje, że dba o swój elektorat i swoje bastiony. Wszak szczególnie poszkodowane przez kataklizmy zostały Małopolska, Świętokrzyskie i Lubelskie, czyli województwa, gdzie obóz władzy cieszy się bardzo wysokim poparciem.
Koalicja Europejska rozumie z kolei, że z powodów niezależnych ani od nich, ani od ich rywali zmagania na ostatnim odcinku kampanii zdominował czynnik losowy (powódź, trąby powietrzne, wichury, nawałnice). Realizacja przygotowanego wcześniej planu oddawałaby inicjatywę w ręce rządzących i poważnie groziła tym, że szala zwycięstwa przechyli się na ich stronę.
W takiej pogoni za uwagą mediów i głosami wyborców - tak w przypadku Koalicji Europejskiej, jak i Zjednoczonej Prawicy - należy jednak niezwykle uważać, by nie narazić się na śmieszność, nie dać się przyłapać w kompromitującej sytuacji. Dwa główne obozy polityczne ten sprawdzian oblały. Cytując posłankę Hübner: ludzie to widzą i ocenią.